sobota, 17 sierpnia 2013

Epílogo

,,Dziś zamknę oczy, policzę do dziesięciu
Pstryczek, nim otworzę je, życie nabierze sensu
Kolory tęczy znów chwycę bez trudu
Bo życie to największy ze wszystkich cudów''
Koniecznie proszę o przeczytanie notki pod rozdziałem ! :)
*2 miesiące po ślubie-marzec 2014*
-Pani Ally Bartra – Martez ? – zapytał lekarz stając przede mną .
-T..tak – powiedziałam niepewnie i wstałam idąc za nim do gabinetu .
-Mam dla pani świetną wiadomość ! – uśmiechnął się . – Jest pani w ciąży . 3 miesiąc , jeszcze nie wiemy jaka to płeć – powiedział po czym w moich oczach pojawiły się łzy – Coś się stało ?
-Nie .. nie . – uśmiechnęłam się – To wspaniale !
-Cieszę się że pani się cieszy . Proszę przyjść za dwa tygodnie z mężem na badanie USG .
-Oczywiście .. przyjdę .
  *3 godziny później*
       Siedziałam w kuchni czekając na Marc’a i jednocześnie robiąc herbatę dla Alvaro , bo biedak się rozchorował .
Jestem w ciąży ? Do tej pory sądziłam że to niemożliwe .. Były komplikacje i było to stwierdzone przez mojego lekarza jeszcze przed przyjazdem do Barcelony , i to dość długo przed nim .          
     Powiedziałam to wszystko Marc’owi . A teraz ooo .. Jestem w ciąży !
-Kochanie – krzyknął w drzwiach – Już jestem – podbiegł do mnie i mnie pocałował . Spojrzałam na niego . – Co się stało ? Płakałaś ?
-Ja .. Marc ja jestem w .. w ciaży – wydukałam i rozpłakałam się .. Sama nie wiem dlaczego
-Co ?! Ale przecież to wspaniale ! – zaczął skakać i cieszyć się – Dlaczego płaczesz ? Nie płacz ! – znowu mnie pocałował .
-Tato – powiedział zaspany Alvaro – Czemu krzyczysz i skaczesz ?- przetarł oczy .
-Będziesz miał siostrzyczkę! Albo braciszka !
*5 miesięcy później-Marc*
     Ally cały czas chodziła zdenerwowana . No ale w końcu , kobieta w ciąży . Ale mi to ani trochę nie przeszkadzało . Wręcz przeciwnie . Cały czas też twierdzi ,że zbrzydła .. No ja się pytam jakim cudem ona zbrzydła ? Dla mnie z miesiąca na miesiąc , od samego poznania robiła się coraz piękniejsza . Już nie wróciła do blondu , chociaż miała taki zamiar . Ale uznała ze jednak już się przyzwyczaiła do bycia brunetką .
   A ten brzuszek , z moim skarbem w środku przyprawiał mnie o dumę . Dumę , że w końcu będę miał córkę . Postanowiliśmy , że nazwiemy ją Maja .
No i czego więcej tu pragnąć ? Mam wspaniałą żonę , syna i niedługo córkę . Już za tydzień Ally ma termin porodu , więc wszyscy są w pełnej gotowości . Samochód zatankowany do pełna , plan z Gerardem ustalony . No już wręcz nie mogę się doczekać , aż będę mógł wziąć ją w swoje ramiona , przytulić .. Patrzeć jak dorasta , jak wkracza w buntowniczy wiek ..
-Marc ! - usłyszałem wołanie z salonu - Maaaaarc !
-Co się stało - podbiegłem do drzwi dzielących salon i sypialnię w której przed chwilą składałem łóżeczko . Ally miała pójść po młotek ..
-Rodzę debilu ! - krzyknęła . - To Twoja wina !
 *6 lat później*
      Siedziałam na stadionie i patrzyłam na Bartre ćwiczącego ze swoim synem , córką i całą drużyną . Uśmiech nie schodził mu z twarzy .
-Mamo ! – krzyknęła Maja – Patrz ! – kopnęła piłkę do brata a on z przewrotki zdobył bramkę . No tak .. Nawet w Mai Marc zaczepił miłość do tego sportu .. Ale co tu dużo gadać . Przecież ja też kocham piłkę nożną !
 Chwilę później wszyscy do mnie podbiegli . Marc powitał się ze mną czułym pocałunkiem a Maja rzuciła mi się na szyję .
-Koooooocham cie – powiedziała Maja i cmoknęła mnie w policzek .
-Ej ej ! – zaczął Marc – Mama jest moja !
-Ale moja też – powiedziała mała .
-A moja to już niby nie ? – wtrącił mój dorosły , dziesięcioletni mężczyzna .
-Skoro macie się kłócić , to powiem wam jedno – ja bardzo kocham was wszystkich z jednym małym wyjątkiem – spojrzałam na Marc’a , na to ona rzucił mi pytające spojrzenie – Więc wy wszyscy razem możecie też mnie kochać bez żadnych kłótni – zaśmiałam się i podeszłam do Marc’a przytulając go – Bo ciebie kocham nad życie – szepnęłam mu na co on uśmiechnął się w sposób od jakiego miękły mi nogi i znów pocałował .
  Mam życie jak w bajce .. Wspaniałe dzieci i jeszcze mój własny rycerz w stroju Barcelony z piłką i korkami pod pachą.

                                                                        KONIEC


/\/\/\/\/\

Wiem , krótki. Ogólnie wszystko było krótkie , ale pod koniec już nie miałam weny i bardzo ale to bardzo się cieszę że udało mi się to skończyć :O
A tymczasem .. Zapraszam ! :D Na nowe opowiadanie . Proszę o komentarze .. mam nadzieję że przypadnie wam do gustu .. 
http://i-need-you-love-and-time.blogspot.com/

I dziękuję wszystkim tym , którzy czytali to opowiadanie :)

środa, 7 sierpnia 2013

Capítulo Diez

   
,, Na losu kartach znów spiszemy strofy
Sumując nasze dokonania i głupoty ''
~Buka-Zamknij Oczy



   Zamurowało mnie . Wzięłam telefon i wybrałam numer Łukasza . Dzwoniłam raz – nic . drugi raz – nic . nie było nawet sygnału , tylko od razu ,,Tutaj .. Po usłyszeniu sygnału zostaw wiadomość’’ . Usiadłam i rozpłakałam się .
-Co się stało – do salonu wszedł Marc . – Ally ?
-Łukasz .. – rozpłakałam się jeszcze bardziej – On ..
-Co mu się stało ? – podszedł do mnie i mnie przytulił .
-On nie żyje – krzyknęłam
-Jak to .. nie żyje ? – spojrzał na mnie pytającą miną .
-Jego samolot .. Rozbił się ! Zapalił się ! Nikt nie przeżył !
-Ale jak to .. Może to zła informacja .. No przecież .. To na pewno nie prawda !
-To niemożliwe ! Samolot tej samej linii co leciał i jeszcze do Dortmundu …
-Ale on na pewno przeżył !
                 **2 dni później**
     To .. była taka prawda która ukuła mnie w serce . Ta jedna informacja .. I zdałam sobie sprawę że ..ciągnę za sobą jakiegoś pecha . Najpierw David a teraz .. Łukasz .
 Pojutrze ma być jego pogrzeb .. Chciał żeby pochowali go w Hiszpanii . Przy swojej zmarłej siostrze* .
   Co do Marc’a .. Tak kocham go . Ale nie wiem czy jestem na to gotowa .. Tak od razu po śmierci Łukasza .. I również .. nie chce żeby go spotkało to co Davida i Łukasza .. Bo to do cholery nie może być żaden pieprzony zbieg okoliczności ! Najpierw jacyś bandyci napadli na Davida a teraz ta katastrofa ..  
**Pogrzeb**
  Właśnie skończyła się Msza .. Poszłam na pogrzeb . Wiem , że nie chciałam patrzeć jak mojego .. byłego chłopaka chowają 2 metry pod ziemią .. Ale nie mogłam zostawić rodziny Łukasza w tym momencie .. Wtedy kiedy zdążyłam już ich poznać . Jest to wspaniała rodzina  .Jedna z najwspanialszych .. Nie mogłam ich zostawić .
Nadszedł ten moment ..
  Z głośników wydobyła się żałobna muzyka , a z moich oczu wypłynęła strumienie łez . Obok mnie stał Bartra . Bez żadnego słowa wtuliłam się w niego i zaczęłam płakać . Otulił mnie ramieniem i mocno przytulił .
-Nie płacz – oparł twarz o czubek mojej głowy . – Bo i ja będę płakał – powiedział i po chwili w jego oczach również pojawiły się łzy .
  Zakopali go .. Łukasza już nie ma .
Wszyscy płakali . Robert , Kuba , rodzina Łukasza i jego przyjaciele z kadry i klubu.. Ale czego  innego można spodziewać się po pogrzebie ?
  Na stypie , wszyscy mówili jaki był z niego wspaniały piłkarz .. Wspaniały syn i wspaniały przyjaciel . Miałam ochotę wyjść z Sali i nie słuchać już tego wszystkiego , co sprawiało jeszcze większy ból .
**4 miesiące później**
    Nadchodzą święta .. Zdaniem niektórych – najpiękniejszy czas w życiu . Moim zresztą .. też . Uwielbiam święta i ten nastrój jaki im towarzyszy . Zwłaszcza że w tym roku mam je spędzić z Alvaro i Marc’iem oraz jego rodziną .
Tak .. jestem z Bartrą od 3 miesięcy . Musiałam mieć trochę czasu na przemyślenie tego wszystkiego .. W tym samym czasie był ze mną i mnie wspierał .
 A Alvaro .. co tu dużo mówić . To najwspanialsze dziecko jakie kiedykolwiek spotkałam .
No więc . Wesołych Świąt !
*Sylwester*
  Razem z Marc’iem wybieramy się na sylwestra do Pique . Shakira jest w 7 miesiącu ciąży , więc jak to sam Gerard powiedział ,,Nie pozwolę na to żeby się przemęczała na jakiejś imprezie daleko od domu , ani nie zostawie jej samej w domu ‘’ . Więc wyszło na to że postanowił sam zrobić sylwestra .
     Była już 17 więc ubrałam się i razem z Bartrą udaliśmy się do Pique . Impreza już trwała w najlepsze , ale czego tu się spodziewać po moim sąsiedzie ?
 Gdy była 23:55 Pique zaczął latać i nalewać wszystkim szampana , aczkolwiek wcześniej ostrzegać ich że ma to zostać na 12 .
 Równo o 12 na niebie Barcelony zagościły fajerwerki . Największym zdziwieniem było to , że przede mną uklęknął Marc . Przez moją głowę przeszło wiele myśli . Nie wiem dlaczego , ale taka już jestem . No przecież .
-Ally , kocham cię najbardziej na świecie i chce żebyś dała szczęście mi i mojemu synowi .. Wyjdziesz za mnie ? – zapytał . Nie wiedziałam co powiedzieć .. Kompletnie mnie zatkało ! Nie spodziewałam się , że kiedyś doczekam takiej chwili . I to jeszcze z kimś takim jak on . Poczułam jak do moich oczu zaczynają napływać łzy , a dookoła słychać było tylko strzały . Tak jakby każdy oczekiwał mojej odpowiedzi .
-T .. tak ! – krzyknęłam a po chwili poczułam jak Marc unosi mnie i kręci wokół własnej osi . Złożył pocałunek na moich ustach , a dookoła słychać było brawa . Shakira podbiegła do mnie i zaczeła gratulować .
Piękniejszego 2014 nie mogłam sobie wyobrazić .
    Jednak .. cieszę się że to wszystko jakoś szczęśliwie się skończyło . W Polsce nigdy nie miałam spokojnego życia . Najpierw moja choroba , potem każdy patrzył na mnie i : ,, O ! To ona jest/była z tym Davidem!’’ . Gdy wyjechałam do Barcelony to wszystko się zmieniło .. Nikogo tu nie znałam ani nikt mnie tu nie znał . Ta przeprowadzka zmieniła całkowicie moje życie .. Na gorsze ? Może .. bo właśnie tu jest pochowany David i Łukasz .. Ale gdybym się tu nie przeprowadziła .. To nigdy nie spotkałabym Marc’a . I widywałabym go tylko w telewizji .. A tak mogę się do niego przytulić , pocałować i powiedzieć ,,Kocham’’ .
  Mam nadzieję że ze wzajemnością .

piątek, 19 lipca 2013

Capítulo Nueve

-Nie , przepraszam –wstałam – Naprawdę .. przepraszam – powiedziałam ze łzami w oczach po czym wybiegłam z domu .
-Ally ! Poczekaj – krzyknął za mną . Nie posłuchałam go tylko biegłam dalej ile sił w nogach . Po chwili byłam już w domu . Miałam tylko nadzieję że Łukasz nie zauważy że płakałam .
-Jestem już – powiedziałam – No to o czym chciałeś porozmawiać ?
-Bo .. Muszę polecieć do Dortmundu załatwić sprawy klubowe i w ogóle sprawy dotyczące mojej pauzy . Może chcesz lecieć ze mną ? – przytulił mnie .
-Wiesz co .. raczej tu zostanę . A kiedy lecisz ?
-Jutro – zaśmiał się .
-A o której ?
-O 9 . Odprowadzisz mnie na lotnisko ?
-Oczywiście – uśmiechnęłam się . – Idę spać . – powiedziałam i udałam się do sypialni .
*Następnego Dnia*
  Łukasz musiał stawić się na lotnisku 2 godziny przed odlotem , więc wstałam o 6 , ubrałam się i udałam się z nim na lotnisko . Siedzieliśmy na hali i czekaliśmy w kolejce . Gdy nadeszła kolej Łukasza , pożegnałam się z nim .
-No to do zobaczenia – pocałowałam go – A kiedy wracasz ? – uśmiechnęłam się i przytuliłam go .
-Nie wiem jeszcze .. Ale prawdopodobnie za 3 dni . – pocałował mnie w czoło – No to ja już lecę – powiedział i wręczył kobiecie w kasie bilet po czym pocałował mnie po raz ostatni .
Własnie , po raz ostatni .
Cały czas myślałam o Marc’u . O tym jak mnie wczoraj pocałował .. Gdy się całowaliśmy nie czułam tego co czułam przy Piszczku czy Davidzie . Czułam o wiele więcej .
  Bałam się tego , że będę musiała stanąć z nim twarzą w twarz , spojrzeć mu w oczy .
**Marc-dzień wcześniej**
 Co ja zrobiłem ? Przecież ona jest z Piszczkiem !
Tylko jeszcze gorzej wszystko popsułem . Teraz pewnie nie będzie chciała ze mną rozmawiać .. Podoba mi się . Kocham ją .. Ale co ja gadam . Przecież obiecałem sobie że nigdy nikt nie zastąpi mi Gai .. nawet Ally .
Położyłem się spać .

  Byłem na jakiejś łące , pełnej mleczy  Na niebie widniało słońce . Rozglądałem się dookoła , lecz nic nie zobaczyłem . W pewnym momencie przede mną pojawił się słup światła rozciągający się z nieba .
Ujrzałem ją .
-Gaia ? – zacząłem .
-Marc .. Chciałam Ci coś powiedzieć . A raczej zapytać . Czujesz coś do Ally ?
-Ja .. nie .. tak . – spuściłem głowę .
-To nie zajmuj się mną . Mnie już nie ma . Ale pamiętaj . nie możesz tego wiecznie rozpamiętywać . Zajmij się Alvaro .. i Ally . Chce żebyś był szczęśliwy , a wiem że z nią będziesz najszczęśliwszy na świecie .
-Ale ona .. jest z Piszczkiem … Nie mam przecież żadnych szans ..
-Masz .. Wystarczy że o nią zawalczysz . Ona też cię kocha . Wyznaj jej to wszystko . Idź rano do niej i jej to powiedz . Jego nie będzie .. On leci do Dortmundu na 3 dni . Zrób to zanim będzie za późno .. Ja wiem że on chce się jej oświadczyć . – powiedziała po czym się obudziłem .
  Byłem cały spocony , spojrzałem na zegarek na którym widniała godzina 9:30 . Przy moim łóżku stał Alvaro .
-Tato – powiedział – Mogę iść do Thiago* ?
-O..czywiście . Tylko zadzwonie i się zapytam czy możesz – wstałem z łóżka i powędrowałem do kuchni . Zdecydowałem . Powiem jej wszystko . Powiem jej że ją kocham .. W końcu nie mogę patrzeć jak ona będzie brała ślub z Piszczkiem a ja nie będę mógł nic zrobić .
 Przebrałem się i odprowadziłem Alvaro do Muneisów a sam udałem się do Ally . Zapukałem do drzwi z kwiatami . Po chwili otworzyła i spojrzała na mnie pytająco .
-Przepraszam – powiedziałem i wręczyłem jej kwiaty – Na prawdę.. przepraszam . Ale ja .. kocham cię . Zdałem sobie sprawę z tego że cholernie cię kocham , nie mogę bez ciebie żyć , rozumiesz ? – złapałem ją za nadgarstki i spojrzałem jej prosto w oczy . W jej oczach pojawiły się łzy .Nic nie mówiła . Przejechałem kciukiem po jej policzkach i wytarłem łzy .
-A ty myślisz , że ja ciebie nie kocham ? – powiedziała łamiącym głosem – Kocham Ciebie , ale kocham też Łukasza. Nie wiem co się ze mną dzieje , nie potrafię tego wyjaśnić . Ale jednocześnie .. wiem że . Gdy mnie pocałowałeś .. czułam znacznie więcej niż przy pocałunkach Łukasza .. Ale . To głupie . Przepraszam – powiedziała i weszła do domu . Podszedłem do niej i przytuliłem .
-To ja cię przepraszam , ty nie masz za to . Po prostu od tak wszedłem w twój związek z Łukaszem .
**Ally**
-Wiem wszystko o Gai .. – nie wiem dlaczego , ale to powiedziałam . Czekałam tylko na to co powie ..
-Ale .. właśnie niedawno ktoś mi uświadomił że nie powinienem rozpatrywać przeszłości , tylko dbać o swoją przyszłość z kimś kogo kocham , a tym kimś jesteś właśnie ty ! – powiedział i spojrzał na mnie . Podeszłam bliżej niego i go pocałowałam . Może i będę tego żałować .. Ale nie chce tracić tego co naprawdę kocham .. A tym kimś jest właśnie on : Marc Bartra .
 Dokładnie jakieś dwa miesiące temu go poznałam . Może to za szybko ? Znowu .. za szybko . Dwa miesiące temu nie znałam tu nikogo .. Ale poznałam . I dzięki temu wyjazdowi poznałam prawdziwą miłość , przyjaźń . Nie wiem co robiłabym w Polsce bez Marc’a , Gerarda , Shakiry , Cesc’a i oczywiście Torresa , który jednokrotnie doprowadził mnie do łez i bólu brzucha , ale ze śmiechu . Shakira prowadziła ze mną zawsze te ,,poważne’’ rozmowy . A ja dodałam jej odwagi przy wyznaniu Pique że jest w ciąży . A Gerard .. jest najlepszym przyjacielem jakiego mogłam sobie wymarzyć .
-Kocham Cię – powiedział i zaczął ponownie całować . Nim się zorientowałam leżeliśmy na łóżku bez ubrań .
*2 godziny później*
  Wstałam z łóżka i się ubrałam . Spojrzałam na śpiącego Marc’a i uśmiechnęłam się .
Tylko teraz pozostało mi jedno mega ważne pytanie : jak powiedzieć o tym Łukaszowi ?
Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor . Zaczęłam przeglądać kanały i trafiłam na kanał informacyjny .
-O godzinie 10:30 samolot lecący z Barcelony do Dortmundu , zapalił się podchodząc do awaryjnego lądowania w Monachium . Powodem awaryjnego lądowania były złe warunki atmosferyczne , a mianowicie rozszalała się burza. Samolotem linii Air Europa przewoził 95 osób i 6 członków załogi , prawdopodobnie nikt nie przeżył . Samolotem również prawdopodobnie leciał Łukasz Piszczek – piłkarz Reprezentacji Polski oraz Borussi Dortmund . 
______________
Przed przed ostatni :D
Beznadziejny . Wiem .
Dziennikarstwo .. :D Chyba dobrze wybrałam :D

piątek, 12 lipca 2013

Capítulo Ocho

Gdy wróciliśmy , udałam się do pokoju . Mój telefon zaczął dzwonić , a na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Shaki . Odebrałam .
-Halo ? – zaczęłam – Co tam ?
-Możemy porozmawiać ? – zapytała
-No dobrze .. To kiedy ?
-Choćby zaraz . Jestem u Gerarda .
-No dobrze – w końcu ciężarnej się nie odmawia !
  Przebrałam się w luźną koszulkę i spodenki po czym udałam się do domu Pique .
-Gdzie idziesz – Łukasz objął mnie w pasie i pocałował w policzek .
-Do Shakiry . Jest u Pique i chce ze mną porozmawiać .
-Okej – powiedział po czym ponownie mnie pocałował i udał się do salonu .
  Wyszłam z domu i weszłam do Pique .
-No cześć – krzyknęłam – Jestem .
-Ooo – uśmiechnęła się . Jej brzuch był już lekko zaokrąglony , co doskonale było widać w tej czarnej bokserce. No w końcu 4 miesiąc .
-Co się stało że chciałaś pogadać .
-Ale może najpierw się czegoś napijesz ? Chodź do salonu , usiądziesz i w ogóle . – powiedziała i złapała mnie za rękę po czym usadziła w salonie . Zdziwiła mnie ta cała sytuacja – Chciałam się o coś zapytać , ale obiecaj mi że będziesz ze mną w 100 % szczera . Proszę!
-Dobrze .
-Czy .. ty i Piszczek .. to znaczy ty i Bartra .. No chciałam cię zapytać dlaczego jesteś z Piszczkiem ? Nie .. nie kochasz Marc’a ? Przepraszam że cie o to pytam , wiem że nie powinnam ale jesteś moją najlepsza przyjaciółką , prawie że siostrą którą bardzo kocham .. I chce znać prawdę . Kochasz Bartrę ?
-Ja .. sama nie wiem . A Piszczek .. kocham go . Wręcz .. kocham ich obydwu .. – opuściłam głowę i schowałam twarz w dłonie po czym poczułam spływające łzy – Ale wiem , że Marc ma zobowiązanie do matki swojego dziecka .. Nic nigdy o niej nie powiedział .. Nic o niej nie wiem . Ale przecież Alvaro .. –Shakira wzięła głęboki oddech .
-Powiem Ci coś . Nie chciałam ci mówić , bo powinnam zostawić to Marc’owi .. Ale nie mam wyboru . Jego dziewczyna .. a w zasadzie narzeczona .. zmarła .. W wypadku . Byli ze sobą 6 lat , planowali nawet ślub zwłaszcza po tym gdy urodził się Alvaro . Od tamtej pory Marc sam wychowuje Alvaro . Wyrzekał się dziewczyn , nie miał żadnej po jej śmierci . Ale ja wiem , że on coś do ciebie czuje . Zafascynowało go to jak polubiłaś Alvaro , jak on polubił ciebie . Raz gdy siedział z Pique , powiedział że mu się podobasz . Był wtedy po kilku piwach , ale to nie tłumaczy tego .. No wiesz . Po alkoholu jest się szczerym . On cię kocha , ale Się do tego nie będzie chciał przyznać , ja to wiem . On sądzi że jest przywiązany do Gai , że ona nie chciałaby żeby sobie kogoś znalazł .
-Co nie zmienia faktu , że nawet jakbym się postarała . Powiedziała mu że go kocham .. To on jak sama powiedziałaś nie chce zranić Gai . Shaki , ja przepraszam . Może kiedyś dokończymy ta rozmowę , ale dzisiaj obiecałam Alvaro że do niego przyjdę .. – cmoknęłam ją w policzek i wyszłam .
  Udałam Siudo domu i powiadomiłam Piszczka o moim wyjściu do Bartry .
-Ale .. Jak wrócisz to musimy porozmawiać . – powiedział .
-Dobrze .. – odparłam zdziwiona .
-Nie martw się – zaśmiał się – To nic strasznego – pocałował mnie .
-Okej – uśmiechnęłam się – To ja idę , pa – powiedziałam i udałam się w kierunku domu Bartry Seniora i Bartry Juniora . Szłam podziwiając zachodzące słońce nad Morzem Śródziemnym . W końcu doszłam do ich domu , zapukałam do drzwi i otworzył mi Marc .
-O cześć – uśmiechnął się – Alvaro chodził i cały czas nie mógł się doczekać .
-Ally ! – mały rzucił się w moim kierunku i przytulił na co się zaśmiałam .
-Cześć cześć . – uśmiechnęłam się .
-To chodź , zrobię kawe .
  Po około godzinie wygłupiania się i zabawy z Alvaro usiadłam na polecenie Marc’a przy stole i wypiłam kawę . W tym czasie Alvaro usnął . Po odniesieniu go do pokoju Marc usiadł obok mnie i również zaczął pić kawę .
-Jak tam z Piszczkiem ? – zapytał .
-A .. dobrze . A co tam u ciebie ? Dawno nie rozmawialiśmy . – uśmiechnęłam się .
-A wiesz .. treningi i te sprawy . Musiałem zapisać Alvaro do przedszkola i takie tam .. Dostałem powołanie do kadry na eliminacje do Mistrzostw .
-To super ! Zasłużyłeś – zaśmiałam się – W końcu tyle na to pracowałeś i przyszedł efekt .
-Dzięki – uśmiechnął się – Ale nie wiem czy aż tyle pracowałem żeby nie grzać ławy .
-Oj przestań ! Zagrasz .
-Się zobaczy .
-Oj tam . Mam bilet na ten mecz . Będę Ci dopingować .
-Dobra – zaśmiał się .
  Siedzieliśmy tak kilka minut , była 22 więc było jeszcze dość jasno .
Rozmawialiśmy głównie o jego powołaniu i treningach chłopaków w Barcelonie . Rozmawialiśmy też o Alvaro i o tym czy wziąć go na Mistrzostwa Świata , no bo przecież Hiszpania już praktycznie może rezerwować bilety . Śmialiśmy się też z różnych spraw oraz wspomnieliśmy o Pucharze Konfederacji ..
-Ja będę chyba już iść , pewnie Piszczek się martwi . A zresztą miałam z nim porozmawiać .- powiedziałam po czym spojrzałam na Marc’a . Dobitne było to , że prosto w jego oczy . On odwzajemnił spojrzenie . Zaczął się niebezpiecznie zbliżać , a po chwili poczułam jak musnął moje usta . Nie wiem co mną kierowało , ale zaczęłam odwzajemniać pocałunki . 

______________
Przepraszam za skalę beznadziejności tego rozdziału . I za długość też...
Jeszcze rozdział 9 i 10 + epilog . Może jest krótki ale i tak zaczęłam pisać nowe opowiadanie . Pierwszy rozdział tamtego opowiadania pojawi się już po zakończeniu tego bloga , a może nawet wcześniej . Więc .. zapraszam :D 

czwartek, 4 lipca 2013

Capítulo Siete


Czasami są takie dni , podczas których zastanawiamy się nad sensem naszego życia . Takie dni mam od jakiś kilku dobrych lat. Nie potrafię prowadzić normalnego życia , nie potrafię też odejść . No ale w końcu .. z miłości leczy tylko śmierć .
 Usłyszałam dzwonek do drzwi . Szybko zbiegłam po schodach i otworzyłam drzwi .
-Trzymasz się ? – moich drzwiach nie pojawił się nikt inny , jak sam Van Persie . Nic nie powiedziałam tylko spojrzałam na niego i mocno uściskałam . – No hej mała . – zaśmiał się . – Mogę tu .. na dzień ? Z kolegą.
-Oczywiście . A z… ?
-Z Piszczkiem . – podrapał się po głowie i wyjął z kieszeni iphone’a . – Wiesz , byłem z nim w Anglii , żeby jakoś go przyzwyczaić do tego klimatu – zaczął – Ale wiesz .. musieliśmy przyjechać . Łukasz też się przyjaźnił z … Davidem .
-Nie ma sprawy . A gdzie on jest ?
-Ma dojechać , musiał zadzwonić do Błas… do Kuby . – powiedział po czym udaliśmy się do salonu . Zagrzałam wodę na jakąś kawę i przygotowałam dla nich 2 łóżka. Oczywiście nie obeszło się bez pomocy Robina .
Jakieś pół godziny później dołączył do nas Łukasz . Siedzieliśmy w salonie i rozmawialiśmy o różnych sprawach .. Między innymi o Lidze Mistrzów i operacji Łukasza . Dziękuję , wszystko tylko nie temat o pogrzebie , bo na samo to słowo do moich oczu masowo napływają łzy .
 Czy nade mną wisi jakaś klątwa ? Zawsze wszystko musi się w jakiś sposób posypać .
 W pewnym momencie usłyszałam dzwoniący telefon . Poderwałam się z kanapy i udałam się w jego kierunku .
-Halo – zaczęłam .
-Cześć – usłyszałam głos Marc’a – Chciałem zadzwonić , i zapytać się czy wszystko u ciebie dobrze .
-Tak tak . U mnie wszystko dobrze
-A no i Alvaro cię pozdrawia – zaśmiał się – Wiesz , spać mi nie da iść jak nie zadzwonię . – powiedział po czym mimowolnie się uśmiechnęłam .
-To ty też go pozdrów ! I ucałuj oczywiście .
-Dobrze . A teraz życzę ci miłych snów , bo jest dokładnie 19 .. No i pewnie jesteś zmęczona . Więc dobranoc – zaśmiał się po raz kolejny .
-No , dobranoc – odwzajemniłam .
-Ktoo ? – usłyszałam z salonu .
-A Marc . – odłożyłam telefon na miejsce po czym wróciłam do salonu . Oczy obydwu były zwrócone na mnie – Bartra.
-Aaa – powiedzieli obydwaj . - Nie było cię na pog…-zaczął Robin . Nie no , proszę was .
-Wiecie co , ja idę chyba spać – powiedziałam po czym wstałam  - Wiesz gdzie macie spać . – kiwnął głową po czym udałam się do pokoju i skoczyłam na łóżko , wtuliłam się w poduszkę i zaczęłam płakać .
Tak po prostu .
Z bezsilności .
*Następnego Dnia*
  Wstałam , przetarłam oczy napuchnięte od płaczu i spojrzałam na zegarek – 5:20 . Próbowałam zasnąć , lecz nic z tego . Wstałam i usiadłam przy kartonie z książkami i zeszytami , którego nadal nie rozpakowałam . Zaczęłam wyciągać Książki i przyglądałam się każdej . ,,Romeo i Julia’’ , kilka lektur z liceum , Saga Zmierzch i różowy zeszyt , z różnymi rysunkami . Wyciągnęłam go i przyjrzałam mu się uważnie . Zaczęłam przeglądać strony i czytać .
,,26 Czerwca 2012
  Drogi Pamiętniku .
Jutro wyjeżdżamy do Manchesteru . Chłopacy założyli się że uda im się wejść na Old Trafford bez wejściówek . Ale coś wątpimy w powodzenie tej ,,operacji’’ .

,,1 Lipca 2012
  Drogi Pamiętniku .
Wczoraj wszyscy byliśmy na derbach Manchesteru . Wszystko zapowiadało się wspaniale , lecz jak zawsze musiało coś się popsuć . Przy rozdawaniu autografów , poczułam jak moje serce kołacze , robi mi się gorąco i tracę czucie w nogach oraz coraz ciężej mi oddychać . Zemdlałam . Obudziłam się w szpitalu , a na korytarzu stał nasz wychowawca z .. Davidem ? Tym Davidem De Gea !
Nie wierzę . ‘’

,,22 sierpnia 2012
Drogi pamiętniku , dawno tu nie zaglądałam . Ale w moim życiu strasznie dużo się działo .. Po moim omdleniu spędziłam w szpitalu z Manchesterze jeszcze jakiś tydzień . Codziennie przychodził do mnie David . Zaprzyjaźniliśmy się .
A dzisiaj ?
Właśnie lecę do niego . Ma mi coś ważnego do powiedzenia , nie na telefon . ‘’

,,24 sierpnia 2012
  Drogi Pamiętniku .
Nie uwierzysz ! David wyznał mi miłość . ‘’
  Z moich oczu znowu popłynęły łzy . Na samą myśl o tamtym dniu .. Tym dniu w którym David tak strasznie się jąkał mówiąc mi te 2 słowa . Ja tylko się zaśmiałam i nic nie mówiąc pocałowałam go .
,,Może to za szybko ? ‘’ Pomyślałam .
  Chwyciłam długopis i otworzyłam na pustej stronie . Zaczęłam pisać .
,,Drogi Pamiętniku .
Nie wiem jaki dzisiaj dzień , nie wiem nic . Wiem tylko to , że dziwnie mi żyć , tak bez niego . Bez Davida . Zmarł .
 Ale może zacznę .. od początku . Przeprowadziłam się do Hiszpanii – do Barcelony . Poznałam tu wielu ludzi .. Jak np. Gerarda , Marc’a , Alvaro .. Shakirę . Cesc’a , Nando . Dużo osób , którzy są dla mnie teraz jedyną podporą . Potem znów spotkałam Davida .. Nie chciałam z nim rozmawiać . Ale gdybym wiedziała , że kilka tygodni później już nigdy z nim nie porozmawiam .. Postąpiłabym inaczej .
A może wtedy by w ogóle nie umarł ?’’
Miesiąc później

-Czy uczynisz mi ten zaszczyt ? – zaśmiał się Piszczek podając mi rękę .
-Muszę ? – odwzajemniłam łapiąc jego dłoń .
-Taak !
-No doobra . – uśmiechnęłam się zamykając oczy . – Prowadź – pocałowałam go .
 Przeszliśmy kilkadziesiąt metrów i w końcu ustaliśmy . W tle słychać było kumkanie żab i szelest spływającej wody .Odsłonił moje oczy , a ja ujrzałam przepiękny staw , a dookoła niego pełno kolorowych drzew .
-Tadaam ! – powiedział – Jak bardzo mnie kochasz ? – zaśmiał się .
-Bardzo – odpowiedziałam i mocno go przytuliłam , wciągnęłam zapach moich ulubionych perfum i czule pocałowałam Łukasza.

/\/\/\/\
Dla mnie jest to beznadziejny rozdział , ale jako iż czułam się zobowiązana <czyt. moje ,,sumienie (o ile takowe istnieje) chodziło .. ? za mną i taki głosik gadał : napisz i dodaj > . A no i powiem wam jedno - nie przyjeżdżajcie do Barcelony na wakacje !!! No ugotować się idzie :O WRACAM DO POLSKI I WRÓCE TU DOPIERO NA JESIEŃ :D Albo nie .. na Alaske .
No więc pozdrawiam i zostawiam was z tym badziewiem :D

sobota, 15 czerwca 2013

Capítulo Seis

Nie ma Cię, gdy moje życie spada w dół i...
Nie ma Cię, gdy wszystko łamie się na pół i...
Nie ma Cię i nie wiem już, gdzie jesteś,
Ale dobrze, że nie wiesz co u mnie, bo pękło by Ci serce

...
-Jak to nie żyje – powtórzyłam po czym spojrzałam na chłopaków z czerwonymi oczami .
-Będzie dobrze – podszedł do mnie Bartra – Musimy się więcej dowiedzieć , może to jakiś żart .
-Tak , gówno a nie żart – krzyknęłam po czym całkowicie się rozkleiłam . Marc bez zastanowienia przyciągnął mnie do siebie i przytulił . Wciągnęłam zapach jego perfum i powtórnie zaczęłam płakać
**Kilka godzin później-Fernando**
-Śpi – do salonu wszedł Marc . – O co chodzi w ogóle ? On nie żyje ?
-Dzwonili z Policji . Podobno znaleźli go w jakimś lesie .. Z tego co mi powiedzieli to podobno było to zabójstwo przez uduszenie , bo był bardzo siny . Ale też miał jakieś blizny a pod nim leżał sznur z pętlą .. Wiesz . Jakby chciał się powiesić .
-No ale jak to .. Nasz De Gea ..- powiedział Pique .
-A dlaczego Ally to tak przezywała ? – zapytał Bartra .
-No bo ona z nim była kiedyś tam .. W Londynie się poznali i w ogóle .-zaczął Cesc – Tylko cicho ! Ja ci nie mówiłem .
  Co się dzieje do cholery ? Dlaczego on się zabił ? Lub dlaczego ktoś go zabił ? No co on takiego złego zrobił że spotkała go taka kara do cholery jasnej ? A jeszcze biedna Ally ..
*Shakira*
  Niepewnie podeszłam do drzwi i zapukałam .
-Mogę ? – zapytałam
-Tak – odpowiedziała po czym otworzyłam drzwi i weszłam do Ally . Siedziała na łóżku ze spuszczoną głową i roztrzepanymi brązowymi włosami .
-Nie płacz – powiedziałam i usiadłam obok niej i mocno przytuliłam.
-Ale to wszystko to moja wina . Sądziłam ,że jak się tu przeprowadzę to wszystko zniknie . Że wszystkie problemy znikną . A tu oo , musiałam go spotkać . No i jeszcze teraz on nie żyje – powiedziała i zaniosła się płaczem .
-Kocha..łaś go ?
-Niby wiesz, zdradzał mnie i w ogóle . Ale tak naprawdę to on był pierwszym chłopakiem, którego tak mocno kochałam . Może w ogóle nie przestałam go kochać , tylko tak mi się wydawało . Bo wiesz . Słowa ,,David nie żyje ‘’ zabolały mnie jeszcze bardziej niż wszystko co zdarzyło się wcześniej . A może ta śmierć to moja wina ?
-Nie , nawet nie mów , że to twoja wina .
-A co je…
-Nie , nic nie mów – przerwałam jej – Chodź , pójdziemy do Ciebie . Przepierzesz się i odświeżysz .
**Tydzień później-Ally**
  Cała ta śmierć , z perspektywy lekarzy , śledczych , policjantów i nawet redaktorów – to było samobójstwo .
W ogóle , jakie samobójstwo ?
Dlaczego ?
  Dzisiaj był pogrzeb . Nie poszłam na niego . Nie mogłam patrzeć , jak zakopują go kilka metrów w ziemii . No po prostu nie mogłam .
Siedziałam sama w domu i czekałam aż to wszystko się skończy . Równo o godzinie 14:33 usłyszałam otwieranie drzwi domu Pique . Chwyciłam czarną wiatrówkę i udałam się na cmentarz .
Droga zajęła mi około 20 minut . Cmentarz znajdywał się Eixample , więc trochę daleko od mojego domu .
Weszłam przez wielką bramę na cmentarz . Była już prawie 15 , a pogoda szczerze mówiąc była ,,pod psem’’ .
Szłam jasną ścieżką do tych grobów , które zostały postawione przez ostatni rok . Było ich dość sporo , ale grób Davida przyszło mi odnaleźć z łatwością .
Spojrzałam na nagrobek :
,,David De Gea Quintana
  7 listopada 1990-22 lipca 2013
Zmarł śmiercią tragiczną’’
Z moich oczu popłynęły łzy . Usiadłam na ławce naprzeciwko grobu i schowałam twarz w ręce po czym zaczęłam płakać .
Byłam słaba .
Tak cholernie słaba .
Dlaczego , dopiero teraz zdałam sobie sprawę , że go kocham ? Mimo tego wszystkiego ? Uciekałam przed nim dobre kilka lat . Nie dałam mu nic wytłumaczyć . A zresztą , wszyscy by tak zrobili . Ale dlaczego byłam taka głupia ? Kochałam w nim wszystko .Jego sposób bycia , ten jego ranny humor którym przewyższał niejedną kobietę w ciąży . Oglądałam jego każdy mecz , godzinami pocieszałam po porażce i cieszyłam się po zwycięstwie .
Ale za późno zdałam sobie z tego sprawę .
-Ally ? – usłyszałam głos za sobą . Spojrzałam za siebie i ujrzałam Bartrę .
-Co się stało ?
-Nic , przyszedłem tu tak .. – usiadł obok mnie – Mam coś dla Ciebie – powiedział i z kieszeni kurtki wyjął śnieżnobiałą kopertę – Ale przeczytaj w domu. – uśmiechnął się . Odwzajemniłam uśmiech i wstałam z ławki – Może cię odprowadzić ? – zapytał a ja tylko kiwnęłam głową . Razem udaliśmy się do domu. Chciałam zaprosić go na kawę , czy coś . Ale powiedział że musi wracać do syna .
 Jeszcze raz spojrzałam na kopertę po czym ją otworzyłam i wyjęłam z niej kartkę . Zaczęłam czytać .
,,Cześć Ally !
  Tatuś powiedział mi wszystko , że wujek David umarł i że bardzo cierpisz .
  Chciałem Ci tylko powiedzieć , że bardzo cie lubię . I że Cię zapraszam na herbatę , bo bardzo cię lubię . I jeśli nie lubisz herbaty to na kawę , a jeśli nie lubisz kawę to na jakiś sok . Jeśli masz ochotę i jeśli mnie lubisz .. Bo ja Ciebie bardzo . Jesteś najlepsza na świecie .
Alvaro ‘’
 Jeszcze raz spojrzałam na kartkę i mimowolnie się uśmiechnęłam . Chwyciłam telefon i napisałam SMS do Marca .
,,Pozdrów Alvaro ode mnie i powiedz że też go bardzo lubię
J I na pewno skorzystam z zaproszenia , jeśli ty chcesz’’
Nie musiałam długo czekać na odpowiedź .
,,No oczywiście , ze chce ;) ‘’
  Odłożyłam telefon i spojrzałam na zegarek . Była 17 . Strasznie chciało mi się spać . Usiadłam na łóżku i przetarłam łzy , które co chwila spływały masowo z moich oczu . Położyłam się , a moje oczy coraz bardziej zaczęły się ,,kleić ‘’ .
,,Nie martw się , już niedługo wszystko będzie dobrze ‘’ – powiedział kobiecy , niemalże niesłyszalny głos , którego Ally nie usłyszała .

________________________
No to jest .
Mdły . Nie wyszedł mi . ;D
Liczę na komentarze ;)
Wiem , że BARDZO ,,DŁUGI'' :D Ale wiecie ,  wakacje niedługo . Oceny trzeba poprawić :D
I Puchar Konfederacji jest ;D
Więc wiecie .. :D

piątek, 7 czerwca 2013

Capítulo Cinco

-Ja .. nie . – powiedziałam jednocześnie mieszając łyżeczką w moim deserze . Chłopiec nic nie powiedział tylko wstał ze swojego miejsca i mnie przytulił . Odwzajemniłam gest . Niesamowicie go polubiłam .
  Po kilku minutach , gdy mały już pochłonął swoje lody waniliowe a ja jakimś cudem zjadłam ten deser lodowy , udaliśmy się z powrotem na Camp Nou . Usiedliśmy na trybunach i obserwowaliśmy trening , który jeszcze trwał . Oczywiście Pique ganiał się z Fabregasem . Villa podstawił mu nogę a Cesc runął jak długi. Wszyscy zaczęli się śmiać a Pique dodatkowo ze śmiechu runął – i to prosto na Fabregasa na co słychać było jego głośny krzyk .
-Pique idioto – krzyczał przez śmiech .
 Jakieś 10 minut później cały ten trening się zakończył . Piłkarze przebrali się i po chwili obok mnie ustał Tello , Pique , Cesc i Bartra .
-Dzięki Ci – zaczął Marc – Nie wiem , ale chyba będę Ci dłużny do końca życia .
-Nie ma za co – zaśmiałam się . – To była przyjemność zająć się takim fajnym chłopakiem – spojrzałam na Alvaro który mrugnął do mnie .
-A tak poza tym to wystarczy że dzisiaj do mnie wpadniesz – zaczął Gerard . O nie . Co on znowu wymyślił – I ty też Ally – wskazał na mnie – Na kawkę – wyszczerzył się . Oho , ja już widzę ta jego kawkę . - Dzisiaj o 15 .
  Wróciłam do domu i włączyłam jakiś kanał muzyczny na którym leciała jakaś piosenka Pitbula . Spojrzałam na zegarek . Była 14 . Udałam się na górę i wyjęłam ciuchy w które następnie się ubrałam .
**Pique**
 Idzie mi lepiej niż myślałem . Wiem że Shakira mi na to nie pozwoliła , ale ja muszę coś z tym zrobić . Ally jest naprawdę świetna . Nigdy nie poznałem tak wspaniałej dziewczyny jak ona . A teraz przez Alvaro może wszystko pójdzie jeszcze łatwiej .. Dzisiaj postaram się wtrącić w życie kolejny etap mojego niezwykle inteligentnego jak na mój poziom pomysłu . Taak ! Samoocena to podstawa .
**Ally**
  Znowu spojrzałam na zegarek . Była 14:30 . Po raz pierwszy od przyjazdu postanowiłam włączyć Internet . Otworzyłam laptopa i weszłam na Facebook’a . Nic ciekawego tylko 22 powiadomienia i wszystko na temat mojego wyjazdu i kilka zaproszeń do gier . 12 wiadomości i wszystko na temat tego dlaczego się przeprowadziłam . Nie chciało mi się na to odpisywać więc z powrotem wyłączyłam laptopa . Chwyciłam telefon i zaczęłam się nim bawić .
14:50 . Dobra . Może już pójdę .
  Chwyciłam klucze i wyszłam z domu . Zamknęłam drzwi i ruszyłam w kierunku domu mojego sąsiada . Zapukałam i już po chwili w drzwiach ujrzałam Cesc’a .
-Cześć – uśmiechnął się – Wchooodź .
-Siemanoo – krzyknął Tello po czym podszedł do mnie i mnie przytulił .- Moja przyjaciółko
-Przyjacielu – zaśmiałam się .
-A mogę sobie z Tobą zrobić zdjęcie na fejsa ? – zapytał .
-No ze mną zawsze .
-Ale stop stop – powiedział Pique – Ja mam pomysł . – powiedział po czym zza pleców farbę do włosów i zabawnie poruszył brwiami . Zaraz , kurde co on odpierdziela ?
-Co to kurde jest Pique ? – zapytałam .
-Farba do włosów – wyszczerzył się – No weź , zmywalna .
-Pique ! – krzyknęłam .
-No ale proszę . Wiesz , spełnisz moje marzenia . Ja zawsze chciałem być fryzjerem .
-No pomyśl , będziesz brunetką . Taką fajną – zaśmiał się Marc .
-No właśnie , więc siadaj . Oj zmyje się no . Tylko zobaczymy jak będziesz wyglądać . Przyjdzie Aisha i ci zafarbuje . Moja fryzjerka .
  Nie wiem jaka ja jestem głupia , ale się zgodziłam . Boże , chroń mnie przed tymi idiotami i nigdy już nie pozwól zgodzić mi się na coś takiego . Pique chodził po pokoju i czytał ulotkę .
Przynajmniej to zrobi jakaś fryzjerka , bo gdyby to zrobił Pique to nie wiem czy moje włosy by to wytrzymały .
 Po kilku minutach do domu weszła blondynka . Przywitała się z nami .
-No to komu mam zafarbować włosy ? – zapytała a wszyscy wskazali na mnie . – Jestem Aisha . – podała mi rękę . Odwzajemniłam gest .
-Ally . – uśmiechnęłam się .
  Aisha przygotowała wszystko co potrzebne i kazała mi usiąść na krzesełku . Wygoniła chłopaków i zaczęła farbować moje włosy .
**2 godziny później**
-No . To gotowe – zaśmiała się . – Jeszcze tylko zdejmę Ci te sreberka i będziesz pełnoprawną brunetką .
-Matko – uśmiechnęłam się – A to odwracalne , prawda ?
-Oczywiściee .
  Po chwili zdjęła to coś co miałam na głowie . Powiedziała że nie mogę przejrzeć się na razie , tylko chłopacy pierwsi zobaczą .
 Wyszłam z nią z pokoju . Udałyśmy się do salonu gdzie chłopacy grali w Fife . Aisha zawołała chłopaków którzy w jednym momencie na mnie spojrzeli .
-O Jezu – zaczął Cesc .
-Aż tak źle ? – zapytałam .
-No chyba cie coś .. Walnęło . Matko Boska . Jezu jak ty pięknie wyglądasz – powiedział Pique na co wszyscy pokiwali głowami .
-No to teraz bez sweet foci się nie obejdzie – powiedział Cristian i klasnął w dłonie .
  Wszyscy usłyszeliśmy otwierające się drzwi i już po chwili do domu niczym tornado wparował Torres . Wszyscy spojrzeliśmy na niego pytająco .
-Oo . Jestem Fernando – podał mi rękę .
-A weź idź głąbie – zaśmiałam się – To ja , Ally .
-Ally ? Ale ty .. Ty przecież byłaś blondynką 
-No .. byłam .- powiedziałam i usłyszałam dźwięk Wavin ' Flag . Okazało się że to Torresa . Wszyscy zaśmialiśmy się i spojrzeliśmy na niego z pytającym spojrzeniem .
-No co ? – wyjął telefon z kieszeni – Wspomnienia . – odebrał telefon – Halo ?
  Wszyscy uważnie przyglądaliśmy się brunetowi , który co chwila zmieniał wyraz twarzy . Rozmawiał już dobre 5 minut .
-Kto to ? – szepnął do niego Pique wystawiając głowę zza kanapy . Torres tylko machnął na niego ręką i wyszedł z pomieszczenia . Spojrzeli na mnie a ja wzruszyłam ramionami
 Po kilku minutach rozmowy wszedł do pokoju . Spojrzał na nas ze łzami w oczach .
-Torres do cholery jasnej – zaczęłam – Co się stało ?
-David ..
-Co David ?
-On nie żyje .. – powiedział po czym poczułam jak do moich oczu zaczynają napływać łzy .

_________________________________

A no co tam ? :D Podoba się ? Mi nie . :D
Peeeeeeeeeeeeeeeeeeeeroszę o komentarze - Motywację .
Aktualnie sobie siedze , i sobie oglądam mecz Polska-Mołdawia :D Kurde . 1:1 -- Przerwa na ten aktualny czas jest :D 21:10 :D

piątek, 31 maja 2013

Capítulo Cuatro


  Na świecie żyją sami kłamcy . Człowiek musi odróżnić zwykłych kłamców od tych , których warto kochać.

Spojrzałam na niego spod uniesionej brwi . Tęsknił ? Chyba za ciągłym kłamaniem.
-Może ze mną porozmawiasz ? – zapytał
-A mamy o czym ?
-No raczej – uśmiechnął się i znowu spojrzał w moje oczy. Jezu .. Znowu . Ally , musisz przestać kochać tego cholernego kłamcę . Nie kochasz go , nie ! – Ally .. Ja . Ja przepraszam .
-No to świetnie . A teraz przepraszam ale muszę iść – powiedziałam i od niego odeszłam . Powiedział coś jeszcze , czego nie usłyszałam . Ale to może dobrze bo jeszcze bym wróciła i zaczęła z nim rozmawiać .
  Do tej pory pamiętam wszystko co mi zrobił . Jak kłamał . Szedł rzekomo na spotkanie z Robinem ,a gdy raz zadzwoniłam do niego to nic nie wiedział . Od tamtego momentu musiałam poznać prawdę więc raz za nim wyszłam . Oczywiście nie poszedł do Robina , tylko do parku i zobaczyłam jak tak obściskuje się z jakąś blondynką . Zarezerwowałam pierwszy bilet do Warszawy i wróciłam do Polski i nie chciałam mieć nic wspólnego z Manchesterem , ani nawet Wielką Brytanią .
  Usiadłam na huśtawce i obserwowałam bawiących się piłkarzy . Spojrzałam na Davida . Siedział i obracał w ręku jakiś kubek wpatrując się w swoje niezwykle ciekawe buty . A zresztą .
Co on mnie interesuje ?
-Cześć – powiedział ,,ktoś’’ i usiadł obok mnie – Jestem Cristian . Poznaliśmy się .
-No cześć – uśmiechnęłam się i oparłam głowę o łańcuch huśtawki – Ally .
-Co robisz w Hiszpanii ? – zapytał .
-Przeprowadziłam się .. Tu jest stary dom moich rodziców więc po co miał tu stać taki pusty .
-No racja , racja – zaśmiał się – A skąd ?
-Z Polski .
-Wiem .. –zaczął się zastanawiać - Lewandowski ! – powiedział entuzjastycznie na co ja się zaśmiałam .
-Tak .
-A czym się interesujesz ?
-No tak to piłką nożną . Grałam kiedyś tam .. A studiuje . Fizjoterapie . No to znaczy .. studiowałam .
-Już cię lubię – zaśmiał się – Piłka Nożna i dziewczyna to idealne połączenie . Rzadko spotkałem się z takim połączeniem .
-To szkoda że nie znasz mojej starek drużyny .
-Jaka ?
-Polska Barcelona – wymamrotałam .
-Coo ? – zaśmiał się .
-Taak ! – odwzajemniłam – Nazwę wymyślił nasz ,,prezes typu : wali mnie to ‘’ . My nie miałyśmy nic do gadania . Stroje niebieskie . Z przodu logo klubu i reklama sponsora .
-To bardzo fajny prezes . Może się czegoś napijesz ?
-Okej .
*Kilka godzin później*
**Marc**
  Wróciłem do domu gdzieś tak o 22 . Nie chciało mi się tam siedzieć . A zresztą nie chciałem żeby Alvaro męczył się z opiekunka .
Kim w ogóle była ta dziewczyna ?
Niesamowicie przypominała mi .. Gaię . Te same oczy , tylko kolor włosów inny . Gaia była brunetką. Ally , bo chyba tak ma na imię . Pique mi coś o niej mówił na treningu . Że jest niesamowita i ładna . Nie miał racji . Ona jest piękna .
Kurde ..
Co ja do cholery jasnej pieprze ? Przecież obiecałem , ze nigdy nie spojrzę na żadną kobietę. Nigdy !
-Tata ! – usłyszałem w progu drzwi i już po chwili czułem jak do mojej nogi przytula się Alvaro .
-Alvi , nie męcz proszę tatusia – powiedziała pani Converro .
-Nie nie – zaśmiałem się – No cześć malcu – uklęknąłem przy nim i zmierzwiłem jego niesforną czuprynę .
-Kocham Cię – powiedział po czym wtulił się we mnie .
**Ally**
-Pique , proszę – powiedziałam i spojrzałam na niego jak na idiotę .
-Ale nawet nie ma mowy ! Zostajesz .
-No właśnie , nie tańczyłem z tobą jeszcze –powiedział Fernando jednocześnie rysując palcem w powietrzu .
-No widzisz . Jak Nando mówi coś , to się zazwyczaj słucha .- stwierdził Mata .-A zresztą ja tez z tobą nie tańczyłem kurde .
-Dobra , nikt z nią nie tańczył – wtrącił Pique .
-Idę.
-Nie !
-Tak Gerard !
-Nie !
-Tak !
-Nie kurde i koniec !
-Tak !
-No nie i koniec kropka – powiedział – Shaki no !
-Chodź ze mną – powiedziała i złapała mnie za rękę i poprowadziła do łazienki .
  Ustałam przy umywalce i oparłam się o nią . Spojrzałam na dziewczynę pytająco i czekałam aż coś powie . Od jakiejś godziny próbowałam stąd iść . David się znowu mnie uczepił , chodził za mną i prosił o jakąś rozmowę . Ale co to mu da do cholery jasnej ? Co on myśli że ja do niego wrócę ? Że zapomnę ? Powiem ,,Ach , dobrze wybaczam ci bo jestem totalną idiotką która myśli że się zmieniłeś’’ . Aa nie ! Tak nie będzie .
-Ally , mogę cię o coś zapytać ?
-Tak .
-Skąd znasz Davida ? Wiem , nie musisz mi mówić bo mnie nie znasz . Ale naprawdę , uważaj na niego .
-Skąd go znam ? – wypuściłam ciężko powietrze – No bo to było tak , że wyjechałam na obóz w ostatniej klasie liceum . No tak po maturze na pożegnanie . Wyjechaliśmy do Manchesteru . Chłopacy namówili mnie na mecz Manchesteru United z City . A że ja przecież kocham piłkę to nie mogłam im odmówić , prawda ? No więc się zgodziłam . Po meczu oni czekali na piłkarzy , żeby zgarnąć jakiś autograf czy coś . Ja wtedy zasłabłam i on wtedy chciał być tym bohaterem i tak to się zaczęło . Zadzwonił po karetkę i potem wszystko jakoś samo poszło .. Musiałam leżeć tam w szpitalu bo były komplikacje z sercem i on mi pomagał . Potem wróciłam do Polski , ale on namawiał mnie żebym przyjechała na mecz i ogólnie odwiedziła go . No to tak zrobiłam i wtedy to już w ogóle .. Pocałował mnie i od tamtej pory byliśmy parą . Przeprowadziłam się do Manchesteru . I on wtedy zaczął się dziwnie zachowywać . Codziennie wychodził niby do Robina , ale jak się okazało to było kłamstwem . Znalazłam go w parku jak obściskiwał jakąś blondynkę . Tłumaczył się , że to nie tak . Wmawiał mi że mnie kocha i że to błąd i że to naprawi . Ale wtedy wyprowadziłam się do Polski i zerwałam z nim kontakt .. aż do dzisiaj .
-Historia jak z filmu- zaśmiała się . – Wiem jaki on jest .. Opowiadał kiedyś o jakiejś Ally . No właśnie o tobie . Przyjechał na zgrupowanie i opowiadał jaka to jesteś wspaniała i piękna . No racje miał . Ale jak on mógł . Zawsze wiedziałam że nie jest wierny , ale myślałam ze ,,ta’’ Ally go zmieni . Ale kurde się myliłam . Nie daj mu się omotać , proszę – powiedziała i mnie przytuliła .
*Tydzień później*
  Jestem tu już ponad tydzień . Pokochałam ten klimat i w ogóle ludzi .
Zaprzyjaźniłam się z Shakirą , Pique , Cesc’iem i Tello . Dzisiaj mam zaproszenie na przedsezonowy trening Barcelony . No to pójdę , no bo jak mam nie iść ? Przecież Pique zaraz by coś tam na mnie nagadał że nie dobra , albo się jeszcze nie daj Boże obraził . A wtedy kto robiłby mi zakupy jakbym była chora , no kurde kto ?
Była 10 , a ja jeszcze leżałam w łóżku . Wstałam i ubrałam się . Kochałam Hiszpańską pogodę . Uwielbiałam taki upał .
 Usłyszałam dzwonek więc zeszłam i otworzyłam drzwi . W drzwiach ujrzałam Shakirę .
-Czeeść – powiedziała pocałowała mnie w policzek – Muszę się ciebie poradzić .
-Mnie ? Ojoj – Zaśmiałam się –No to mów co ci leży na sercu .
-Bo ja .. – zaczęła – Ja jestem w ciąży .
-O Jezu – powiedziałam – To przecież wspaniale – zaczęłam skakać z radości – A co na to Pique ?
-No właśnie , nie powiedziałam mu jeszcze . Boje się .
-No ale czego ? – spojrzałam na nią .
-No bo .. On jest młody . Jest piłkarzem i w ogóle . Zaraz wszyscy by gadali …
-No ale przestań . Przecież Gerard cie kocha i na pewno chce mieć z Tobą dziecko . Będzie wniebowzięty , mówię ci .
*Kilka godzin później*
  Udałam się w kierunku Camp Nou . Po około 5 minutach byłam już na miejscu . Pokazałam ochroniarzowi kartę , którą wcześniej dostałam od Pique i udałam się na trybuny . Po chwili w moją stronę odwrócił się Cristian , powiedział coś do chłopaków i po chwili wszyscy zaczęli się szczerzyć i machali w moją stronę . Odmachałam im .
-Ale no proszę – usłyszałam za sobą – Tylko dzisiaj .- odwróciłam się i ujrzałam Marc’a . Za nim stał jakiś chłopczyk . Wyglądał na przestraszonego .
-Ale Marc . A co jak nie wie .. Dostanie piłką ? Przecież wiesz jakiego Gerard ma cela . Nie chce brać na to takiej odpowiedzialności !
-Ale opiekunka się rozchorowała . No i nie mam gdzie go zostawić.
-Przepraszam – wtrąciłam . No co ? Trzeba jakoś pomóc koledze w potrzebie – Może .. ja mogę jakoś pomóc ? Nie wiem .. Wezmę chłopca na lody . Albo coś – podrapałam się niepewnie po głowie . Marc spojrzał na mnie z wdzięcznością w oczach .
-Dziękuję – szepnął – To jest Ally – wskazał na mnie a zza niego wyjrzał śliczny chłopiec – A to jest Alvaro .
-Cześć Alvaro – uklęknęłam przed nim – Masz może ochotę na lody ? – powiedziałam na co malec energicznie pokiwał głową . No to idziemy !
  Po jakiś 4 minutach mały zaprowadził mnie do jego zdaniem najlepszej lodziarni . Zamówiliśmy lody i usiedliśmy przy stoliku .Było gorąco . Ba , Barcelona ! Ale przecież taka temperatura nie jest mi straszna , o nie.
-Często chodzisz z bratem na treningi? – zapytałam .
-Ale jakim bratem?– Alvaro przerwał jedzenie lodów .- Nie mam brata .
-No a Marc . Przecież ..
-Ale tata to nie brat.. to mój tata . - zaśmiał się
-Tata ? –Powtórzyłam . On ma dziecko ?
-No tak . A ty masz tatę ? – zapytał ,wznawiając' pochłanianie swojego loda

___________

No to proszę .. Jest . Jakiś taki mdły . Nie mam ostatnio weny ..No mi się w każdym razie nie podoba , ale ocenę pozostawiam wam ..Następny prawdopodobnie za tydzień .. No chyba że coś mnie tknie i postanowię dodać wcześniej :D
Proszę . Zastrzeżenia ? Problemy ? Pytania ?
Chcesz być informowany o rozdziałach ? Śmiało pisz na gg lub pod rozdziałem gdzie chcesz być informowany .. :D Pod nowym postem , na gg , na skype , na poczcie . Śmiało pisz :)
GG - 17928803

piątek, 24 maja 2013

Capítulo Tres

El verdadero amor no puede terminar felizmente, porque el verdadero amor no tiene fin.


-No właśnie . To jest Cesc , a to Pedro – wskazał na zawodników .
-Ally – powiedziałam i powitałam się z Hiszpanami .
-A no właśnie. Musimy nauczyć ją grać w siatkówkę ! – powiedział Pique , na co ja tylko pokręciłam głową i się uśmiechnęłam .
-Najpierw to ty sam się naucz – zaśmiał się Rodriguez .
-Ja umiem ! – powiedział Gerard i udawał obrażonego .- A tak w ogóle , to ja robię imprezę , ale jak nie umiem grać w siatkówkę to was nie zaproszę , no nie .
-Oj Geri – zaśmiał się Fabregas i puknął go w plecy– Nas nie zaprosisz ? A tak w ogóle to z jakiej okazji ? -Powitalną , dla mojej tej oto sąsiadki – wskazał na mnie .

-Oo ! – ciągnął dalej Cesc – A zaprosisz Ramosa ? i Torresa ? No weź! -Spoko , zaproszę wszystkich którzy są w Hiszpanii , czyli cała Reprezentacja , klub . Ale was nie .
-No dobra Pique ! – krzyknął Rodriguez – Jesteś najlepszym siatkarzem na świecie ! Pasuje ?
-No jeszcze coś – powiedział i teatralnie przejechał ręką po włosach .
-I najprzystojniejszym – wymamrotał niesłyszalnie Cesc .
-Jakim ? – dopytał się Pique .
-Najprzystojniejszym –znowu wymamrotał .
-No powtórz , bo nie słyszałem .
-Najprzystojniejszym ! – powiedział już normalnym tonem .
-Oj droczę się tylko .
  Cały dzień spędziłam z chłopakami na plaży , przyjmując lekcję od mistrza siatkówki – Gerarda Pique . Później udałam się do domu . Na zegarku widniała godzina 21:20 , więc położyłam się spać . Po takim dniu to było wręcz wskazane .
  Rano obudziło mnie pukanie do drzwi i dzwonek . Szybko założyłam bluzę i udałam się na dół . Otworzyłam drzwi w których stał piłkarz .
-Mam nadzieję że cię nie obudziłem – spojrzał na mnie z pytającym spojrzeniem .
-Nie nie . – spojrzałam na zegarek który wskazywał 10:55 – I tak za pięć minut mój telefon zacznie dzwonić .
-Ooo, to dobrze – zaczął – A i ten . No właśnie planuje kiedy by to zrobić tą imprezę . I tak myślę i myślę . I wpadłem na pomysł , żeby zrobić to jutro ! – uśmiechnął się.
-Mi to obojętne . – zaśmiałam się – Ale powiedz mi , po co mi ta cała impreza ?
-No jak to po co ! No zapoznasz chłopaków .
-Dobra dobra . To pomogę ci .
-No co ty . Nie , nie , nie ! Ja sam wszystko zrobię. Ty się nie przejmuj , widzę to .Mam już wizję całej imprezy. Po prostu przyjdź jutro o 18 . A propos . Jak usłyszysz głośną muzykę , to nie dzwoń na policje ! – zaśmiał się- To ja cię zostawiam i idę po Cesc’a , Marc’a , Pedro i kilku innych ziomów i zrobimy wszystko sami .
-Okej – uśmiechnęłam się i wróciłam do pokoju . Chwyciłam ubrania i udałam się do sklepu , kupić coś na tą jutrzejszą imprezę , bo przecież nie pójdę w spodenkach .
  Udałam się do Arenas De Barcelona. Po około dwóch godzinach chodzenia po centrum , głównie w celu rozejrzenia się po czymś do domu udałam się do Strasburg Coffe . Kupiłam kawę i wróciłam do domu .
**Następnego Dnia**Była już 15 , więc powoli zaczęłam przygotowywać się do imprezy . Słychać było śmiech Pique . Spojrzałam przez okno i uśmiechnęłam się mimowolnie widząc Gerarda całego mokrego i oblewanego wodą ze szlaucha . Oczywiście oblewał go nie kto inny jak Cesc .
  Wróciłam do swojego zajęcia . Umyłam i wysuszyłam włosy oraz przygotowałam swój strój .
Włosy uczesałam w niedbałego koka . Założyłam sukienkę i udałam się do mojego sąsiada . Zamknęłam drzwi na klucz i ruszyłam w stronę domu Pique . Zadzwoniłam dzwonkiem i już po chwili w drzwiach stał wysoki brunet .
-Yy – zaczęłam niepewnie . Kompletnie nie wiedziałam co powiedzieć. Stałam tak w osłupieniu . Błagam Cię Boże ! Daj mi możliwość wyduszenia z siebie jakiegokolwiek słowa ! – Jest Gerard ? – matko . Właśnie w tym momencie zdałam sobie sprawę z wielkiej inteligencji jaka we mnie panuje .
-Tak tak . Jest – uśmiechnął się . Miał taki piękny uśmiech . Stooop ! – Wejdź – powiedział – Jestem Marc – podał mi swoją dłoń .
-Ally – odwzajemniłam gest . Mam nadzieję że nie myśli o mnie jak o totalnej idiotce .
  Weszłam do środka i już po chwili obok mnie stał Cesc .
-Cześć – uśmiechnął się – Chodź , zapoznasz się .
-To za chwile – spojrzałam na niego .
-No to poczekam .A może oprowadzę się po domu Geriendzi ? Bo wiesz . Duży dom jeszcze się zgubisz – zaśmiał się .
-No dobra . To chodźmy . – powiedziałam i już po chwili udaliśmy się na  zwiedzanie domu ,,Geriendzi’’ ? Na dole znajdywała się kuchnia , łazienka i salon a na górze siłownia , sypialnia , łazienka . Oczywiście wyszliśmy do ogrodu , w którym to raczej odbywała się cała ta impreza . Był tam duży basen i pełno piłkarzy z dziewczynami .
-Poczekaj tu a ja pójdę po coś do picia – powiedział i udał się do środka .
  Usiadłam na krzesełku na tarasie i zaczęłam rozglądać się dookoła . Swój wzrok wbiłam w niebo . Czekałam na Cesc’a i jednocześnie szukałam Pique , który całkowicie zniknął z mojego pola widzenia .
-O no właśnie , Shaak – usłyszałam głos Gerarda – To jest Ally . Ally – Shaki .
-Czeeść – podała mi rękę – Widzę że nie za bardzo znasz ludzi – zaśmiała się .
-No tak trochę – uśmiechnęłam się i odwzajemniłam gest .
-Chodź , zapoznam cię z Bartrą i Tello – powiedział entuzjastycznie Gerard po czym Shakira rzuciła mu spojrzenie , raczej z tych w stylu ,,Co ty odwalasz ‘’
  Gerard chwycił moją rękę i zaprowadził mnie w stronę końca ogrodu , gdzie siedziało kilka osób . Podeszliśmy do Marc’a i Cristian’a .
-Siema – zaczął Gerard – To jest Ally – wskazał na mnie – A to jest Marc . A to Tello . Cristian jak kto woli – zaśmiał się po czym obydwaj wstali i przywitali się ze mną . Jezu jak ja nie lubię poznawać ludzi ! Znałam zawodników Blaugrany , ale Marc’a zbyt nie kojarzyłam . Z tego co słyszałam , przeważnie siedział na ławce .
 Miał ładny uśmiech . Ba ! Nawet bardzo ładny .
**Gerard**
-Zabieram ją – powiedziałem- Zaraz przyjdzie do was z powrotem , chyba że nie będzie chciała-spojrzałem na Tello , który z całą pewnością stwierdził właśnie w tym momencie , ze Ally jest niesamowicie ładna . Co jak co , ale na niego nie chciałem jej narażać . Cristian to dobry przyjaciel , ale zmienia dziewczyny niemalże jak rękawiczki – To jest Fernando , ale pewnie go znasz . Oo . Patrz . Właśnie przyszedł Ramos – zaśmiałem się – Patrz co się będzie działo .
-Ramooos !  – podbiegł do niego Nando
-Fernando mój ! – powiedział Ramos i po chwili dwaj najlepsi przyjaciele już wpadli sobie w ramiona
.
-Oni tak zawsze ? – zaśmiała się Ally
-Taak – powiedziałem i uśmiechnąłem się – Best Friend Forever czy jakoś tak .
-Oo , a tam David . No ten De Gea , wiesz o co chodzi – powiedziałem po czym spojrzałem na dziewczynę której uśmiech przeobraził się w obojętny wyraz twarzy – Ja pójdę do Shaki a ty się baaw – zaśmiałem się i udałem się w stronę mojej dziewczyny .
-Nie kombinuj – powiedziała i przytuliła się do mnie .
-Ale ja nie kombinuje – uśmiechnąłem się .
-Nie , wcale . – zaśmiała się .
**Ally**
-Al. ? – usłyszałam za sobą . Odwróciłam się i ujrzałam David’a – Co ty robisz w Barcelonie ?
-Przeprowadziłam się . – odpowiedziałam .
-Tęskniłem – wpatrywał się w moje oczy


______
A no siema no :D
No to proszę ten zagmatwany , 3 rozdział :D
Taaaaaaaak się cieszę że Chelsea wygrała LE <3 Moja Chelsea <3
Najbardziej szkoda mi finału Copa Del Rey ..
Ale no cóż . Bywa .
Hala Madrid , Visca El Barca i niech moc The Blues  będzie z nami :D
A jutro CZYMAĆ CZA kciuki za Bayern .. Nie wybaczę im tego ,,07 zgłoś się '' :D A Borussi tym bardziej tego 4-3 . Ach :D
Następny rozdział za jakiś tydzień :D
A no i nie może zabraknać gratulacji dla Reprezentacji Polski w siatkówce po zwycięstwie 3;1 nad Serbią , jutro mam nadzieję że również :D
No i Vive , mistrz Polski :D Najlepszego w FF.
No to chyba będzie tyle .. :D
A no i zabrałam się za tworzenie niezwykle pomysłowego (ahahaha) zwiastunka (ahahaha) do tego oto opowiadania :D


poniedziałek, 13 maja 2013

Capítulo Dos

    Wylądowałam . Udałam się do taśmy , chwyciłam swoją walizkę i udałam się na postój taksówek . Pokazałam taksówkarzowi kartkę z adresem . Uśmiechnął się i zawiózł na miejsce . Zapłaciłam i udałam się do środka . Dom z zewnątrz był piękny . Biały , a dookoła dużo zieleni , ogródek . Dałabym sobie rękę uciąć , że ktoś musiał o to dbać .
  Musiałam udać się do domu obok , w celu uzyskania kluczy . Wiem , to było bardzo dziwne . Ale podobno tu mieszka ktoś kto ma te klucze .
Udałam się do tego domu . Zapukałam i już po chwili usłyszałam schodzącego po schodach mężczyznę . Zaczął majstrować przy kluczach i w końcu otworzył .
 Przede mną stanął Gerard Pique .
-Yy .. – zaczęłam – Ja jestem Ally i miałam zgłosić się tu po klucze do tamtego – wskazałam na dom – domu .
-Oczywiście już Ci daj – uśmiechnął się i udał się po klucze . Wręczył mi je – Miło ze ktoś tu wrócił – Puścił mi oczko . Uśmiechnęłam się-Jeśli będziesz czegoś potrzebować to wal śmiało – powiedział po czym kiwnęłam głową i udałam się do domu .
  Czy ktoś to widział ?!
 Wszystkie walizki wniosłam na schody pokryte brązowymi płytkami . Przekręciłam kluczyk i powoli weszłam do domu . Rozejrzałam się . Było pięknie , nowocześnie . Zupełnie nie jak na lata 90 .
  Na dole był salon , łazienka , kuchnia . Na górze natomiast sypialnia , łazienka , pokój gościnny oraz pokój do pracy . Wróciłam po moje walizki i wniosłam je do sypialni . Zeszłam do kuchni . Na blacie leżała jakaś kartka . Chwyciłam ją i przeczytałam .
,, 21 Czerwca 1998
Droga Ally .
Jeśli czytasz tą kartkę , to zapewne mnie i mamy już nie ma .
Wszystko w tym domu się zmieniło . W 2012 roku mieli przemeblować , więc raczej już nie zasmakuje ten dom lat 90 . Po śmierci mojej i Twojej mamy , dom jest całkowicie do twojej dyspozycji . Wiem że to nie czas na myślenie o śmierci , ale ostatnio jakoś dziwnie się czuje . Czuje jakby miało stać się coś złego .
Do tego domu już nigdy nie wrócimy . Pozostaniemy w Polsce aż do śmierci , ale jak już wspomniałem . Jeśli czytasz ten list pewnie nas już nie ma .
 Pamiętaj , że Cię bardzo kochamy , nasza malutka . ‘’
 Z moich oczu popłynęły łzy . 21 Czerwca , dokładnie dzień przed ich wypadkiem . Złożyłam kartkę na pół i schowałam ją do kieszeni . Wytarłam łzy o rękaw i udałam się na górę . Chwyciłam torbę i zaczęłam się wypakowywać . W pewnym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi . Udałam się na dół i otworzyłam .
-Witaj – powiedział piłkarz – Tak siedziałem sobie w domu , i myślałem . Może Ci w czymś pomóc ? W końcu jestem tutaj jedynym sąsiadem z którym chociaż raz rozmawiałaś . A tak właściwie jestem Gerard Pique – podał mi rękę i się uśmiechnął .
-Wiem – zaśmiałam się – Ally Martez – uścisnęłam jego dłoń .
-To pomóc Ci w czymś ?
-Nie trzeba – powiedziałam – Ale może zostaniesz na kawę ? Herbatę ewentualnie .
-Z chęcią .
-To zapraszam – uśmiechnęłam się po czym zamknęłam drzwi i udałam się do kuchni . Włączyłam stojący tam Express i wyjęłam dwa kubki z szafki , które najpierw przeczyściłam .
-Czym się zajmujesz ? – zapytał gdy podałam mu kubek z kawą .
-Jaaa – wypuściłam powietrze – Wcześniej grałam w piłkę , ale teraz nie mogę , niestety . A tak to rok fizjoterapii . A teraz to nie wiem , bo raczej nie mam jak kontynuować studiów , zwłaszcza że do szkoły poszłam rok wcześniej .
-Oo , fizjoterapia – zaśmiał się – A dlaczego zaczęłaś to studiować ?
-Chciałam Kulturę Fizyczną , ale niestety nie mogę . – Dlaczego ja mu to mówię ? – Tak jakoś samo wyszło..
**Pięć godzin później**
  Po kilku godzinach spędzonych w towarzystwie Gerarda , który upierał się przy powieszeniu kilku ramek na ścianie , bo jak on to powiedział , to on jest tu mężczyzną , Piqie wpadł na genialny pomysł .
-Wiesz co – zaczął . Gdybyśmy żyli w kreskówce , nad jego głową pojawiłaby się teraz żarówka – Zrobimy imprezę powitalną ! To znaczy ja zrobię ją dla Ciebie . Zaproszę kilka osób , poznasz ich . Dobra ?
-No nie wiem .
-No proszę proszę proszę ! – zrobił minę kota ze Shreka – Proszę ! To znaczy , ja nie przyjmę odmowy . Więc za kilka dni możesz szykować się mentalnie na zapoznanie się . A jutro oprowadzę Cię po Barcelonie , dobra ?
-A nie masz treningów ? – zaśmiałam się .
-Nie , właśnie nie mam . Mamy dwa tygodnie wolnego przed zgrupowaniem na Puchar Konfederacji . A teraz się ulotnię , bo widzę że zaraz uśniesz – powiedział i uśmiechnął się – Śpij dobrze, pierwszy sen w nowym miejscu – śmiesznie poruszył brwiami .
-No to cześć . – uśmiechnęłam się .
-Do jutra – pomachał gdy już był na chodniku .
  Udałam się do sypialni w ekspresowym tempie i położyłam się . Niespełna pięć minut później oddałam się w objęcia Morfeusza .
**Następnego Dnia**
  Obudziły mnie promienie słońca padające przed okno . Wstałam z łóżka i poczułam się wypoczęta . Chwyciłam ciuchy i przebrałam się .
 Ten dzień postanowiłam spędzić na słodkim lenistwie . Udałam się do sklepu , próbując dogadać się ze sprzedawcą . Na szczęście te kilka lat poświęciłam na wzbogacanie mojego Hiszpańskiego .
 Później udałam się na plażę . Leżałam na piasku i wsłuchiwałam się w morze oraz rozweselonych ludzi . W pewnym momencie poczułam , że ktoś nade mną staje . Otworzyłam oczy
-Cześć sąsiadko – powiedział rozweselony Pique . Pod pachą dzierżył piłkę do siatkówki .
-Cześć-uśmiechnęłam się- A Tobie sąsiedzie nie pomyliły się dyscypliny ? – zaśmiałam się i wstałam z ręcznika .
-Może z nami zagrasz ?
-Nie , nie . – odparłam – Nie umiem za bardzo . Grałam tylko w nożną .
-No ale poczekaj . Nauczymy cię ! A no właśnie .- zaczął – Cesc , Pedro ! Chodźcie tu .

______________________
Jakiś taki sztywny , nie podoba mi się :D Ale ocene pozostawiam wam <nieliczni :D > ! :D
I ten .. :D
Jak sądzicie , co będzie z nauki siatkówki w szkole : Pique , Cesc and Peeedro ? :D 

piątek, 3 maja 2013

Capítulo Uno

  Siedziałam na ławce przed uczelnią . Szkoła rok wcześniej . No tak . Właśnie skończyłam pierwszy rok studiowania fizjoterapii , ale i tak wszyscy sądzili że umiejętności mam jak po 4 latach studiów .
 Miałam dość tej ciągłej monotonni . Miałam dość mieszkania w Polsce . Chciałam wyprowadzić się stąd jak najdalej , a najlepiej powrócić do korzeni jej ojca – Hiszpanii .
 Schowałam książkę , której i tak nie czytałam i ruszyłam w stronę domu . Właśnie dzisiaj zaczęłam Wakacje . Wczoraj była ostatnia sesja , a dzisiaj już wolność do października .
Weszłam do domu i położyłam torbę na krzesełku po czym otworzyłam szafkę ze szklankami . Zauważyłam wystający papierek . Ciekawość wzięła górę i już trzymałam go w ręku i otwierałam kopertę. Zaczęłam czytać .
Co ?! Z tego wynika , że gdy ukończę pełnoletniość mogę sama zamieszkać w Hiszpanii , w domu mojego taty . Zaraz ,zaraz . Data wysłania listu .. 3 lata temu ?! No pięknie !
-Cześć Ally – powiedział Maciek gdy wszedł do kuchni i cmoknął mnie w policzek – Co tam masz ? – uśmiechnął się .
-A nic .. – powiedziałam po czym chwyciłam torbę i razem z listem udałam się do swojego pokoju . czy to byłoby poważne , gdybym wzięła i się tak po prostu wyprowadziła z Polski do Hiszpanii ? No tak po prostu , nikomu nie mówiąc . Wsiąść w pierwszy lepszy samolot . Nie , no przecież nie jestem dzieckiem . Muszę z nią porozmawiać . Dlaczego nigdy nie powiedziała mi o tym , że mogę zostawić to paskudne życie i wyjechać do Hiszpanii o której zawsze marzyłam ?
  Siedziałam na łóżku i wpatrywałam się w okno . Za oknem widziałam tylko Wisłę i mnóstwo budynków . Ciągle zastanawiałam się nad tym , dlaczego ona nic mi nie powiedziała . Wiedziała , że to szansa dla mnie na lepsze i całkowicie nowe życie . No bo kto nie chciałby wyjechać i zacząć wszystko od nowa ? Tak od całkowitego zera ? Doszczętnie połamać kartę sim i zapomnieć o wszystkim co było ? Tylko że tak się nie da .
 Usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi do mojego pokoju . Odwróciłam się i spostrzegłam ciocię . Spojrzała na kopertę która nadal trzymałam w dłoniach .
-Już wiesz – zaczęła – Przepraszam .
-Dlaczego ? – zapytałam – Dlaczego nic mi nie powiedziałaś ? Przecież doskonale wiesz że marzyłam o tym od kilku dobrych lat ?
-Bo ja Cię kocham . My Cię kochamy . Nie chce żebyś wyjechała kilka tysięcy kilometrów od nas .
-Ale skoro mnie kochasz – złapałam ją za rękę – Powinnaś mi o tym powiedzieć .
-Tak , wiem . Przepraszam – po jej policzku popłynęła łza
-Ejejejej , nie płacz – powiedziałam i mocno ją przytuliłam – Nie chce żebyś płakała .
-To .. kiedy wylatujesz ? – uśmiechnęła się mimowolnie .
-A kiedy mogę ?-odwzajemniłam uśmiech
-Choćby jutro . Ale masz nas odwiedzać . I dzwonić do nas . – przytuliła mnie . – Pakuj się a my zarezerwujemy ci lot . Z tego co wiem ten dom jest na jakimś osiedlu w Les Corts całkiem blisko Camp Nou . – powiedziała i wyszła z pokoju .
  Wypuściłam powietrze i wyciągnęłam torbę z szafy . Z wszystkich szafek powywalałam ubrania i różne rzeczy i zaczęłam je pakować .
Miałam nadzieję , że to będzie oznaczać coś kompletnie nowego . Że wszystkie stare rozdziały zostaną zamknięte i nikt nie będzie ich rozpamiętywał .
**Następnego Dnia**
  Obudziłam się o 6 rano . Samolot miałam o 10 . Wstałam i ubrałam się i wszystkie walizki położyłam przy drzwiach . Była już 7 więc postanowiłam sprawdzić czy aby na pewno wszystko wzięłam i o niczym nie zapomniałam . Ostatecznie o 8 ciocia wstała i razem z Maćkiem zapakowaliśmy wszystkie walizki do jego samochodu . O 9 pojechaliśmy na lotnisko .
-Ale pamiętaj , nie zapominaj dzwonić – powiedziała po raz kolejny – I wyślij nam kartkę i jak dolecisz to zadzwoń . – z jej oczu zaczęły spływać łzy . Przytuliła mnie .
-No to szczęśliwej podróży – powiedział Maciek i również mnie przytulił .
-Kocham Cię – w moją stronę rzucił się Mikołaj i Maja .
-Ja was też – odpowiedziałam i mocno ich przytuliłam .
 Chwilę potem już siedziałam w samolocie . W drodze po lepsze życie .


Krótki i badziewny ale pisany o 4 nad ranem :D Także wiecie :D 

Prólogo

  Siedział na trybunach obserwując postępy swojego jedynego i ukochanego syna w szkółce FC Barcelony . Uśmiech nie schodził mu z twarzy gdy widział ten zapał w oczach syna , mimo tego że miał 4 lata . Potrafił już grać i jak sam sądził , bardzo tego chciał .
  Od kiedy jego żona zmarła w wypadku , zaklinał się że już nigdy nie spojrzy na żadną kobietę .
Do czasu .
  Gdyby cofnął się w czasie , zobaczyłby ten feralny poranek , w którym na miły początek dnia pokłócił się z Gaią . Ona wsiadła do samochodu a on został z Alvaro . Była zdenerwowana . Jechała na rozmowę o pracę.
 O jej śmierci dowiedział się gdy ta była już po akcjach reanimacyjnych . Łaskawi lekarze w końcu do niego zadzwonili , aby powiadomić go o śmierci swojej narzeczonej . No cóż , przynajmniej w ogóle mu o tym powiedzieli . Raczyli .
  Dokładnie pamiętał wszystko . Pamiętał gdy wszedł do Sali , w której leżała jego ukochana podłączona do różnego rodzaju urządzeń . W tle słychać było tylko pikanie maszyny . Usiadł wtedy obok niej i chwycił jej dłoń, a po jego policzkach zaczęły spływać łzy . W pewnym momencie dało się słyszeć ten okropny dźwięk . Dźwięk , który oznaczał koniec .
------------
-Ally! – krzyknęła ciocia wbiegając po schodach w tempie którego pozazdrościć mógł jej nawet sam Usain Bolt.
-Co się stało ? – podeszłam do niej i zachichotałam widząc w jakim jest stanie . Musiała chyba biec przez całe Śródmieście , jak nic ! Ba , nawet przez całą Warszawę .
-Mamy !
-Co mamy ?
-Przeszczep ! Znalazł się dawca ! – powiedziała po czym obydwie mocno się przytuliły .


Krótki , ale jest :D Mam nadzieję że przypadnie wam do gustu :D A co do poprzedniego opowiadania , to obiecuje że niedługo pojawi się kolejny i ostatni rozdział ! ;)