sobota, 17 sierpnia 2013

Epílogo

,,Dziś zamknę oczy, policzę do dziesięciu
Pstryczek, nim otworzę je, życie nabierze sensu
Kolory tęczy znów chwycę bez trudu
Bo życie to największy ze wszystkich cudów''
Koniecznie proszę o przeczytanie notki pod rozdziałem ! :)
*2 miesiące po ślubie-marzec 2014*
-Pani Ally Bartra – Martez ? – zapytał lekarz stając przede mną .
-T..tak – powiedziałam niepewnie i wstałam idąc za nim do gabinetu .
-Mam dla pani świetną wiadomość ! – uśmiechnął się . – Jest pani w ciąży . 3 miesiąc , jeszcze nie wiemy jaka to płeć – powiedział po czym w moich oczach pojawiły się łzy – Coś się stało ?
-Nie .. nie . – uśmiechnęłam się – To wspaniale !
-Cieszę się że pani się cieszy . Proszę przyjść za dwa tygodnie z mężem na badanie USG .
-Oczywiście .. przyjdę .
  *3 godziny później*
       Siedziałam w kuchni czekając na Marc’a i jednocześnie robiąc herbatę dla Alvaro , bo biedak się rozchorował .
Jestem w ciąży ? Do tej pory sądziłam że to niemożliwe .. Były komplikacje i było to stwierdzone przez mojego lekarza jeszcze przed przyjazdem do Barcelony , i to dość długo przed nim .          
     Powiedziałam to wszystko Marc’owi . A teraz ooo .. Jestem w ciąży !
-Kochanie – krzyknął w drzwiach – Już jestem – podbiegł do mnie i mnie pocałował . Spojrzałam na niego . – Co się stało ? Płakałaś ?
-Ja .. Marc ja jestem w .. w ciaży – wydukałam i rozpłakałam się .. Sama nie wiem dlaczego
-Co ?! Ale przecież to wspaniale ! – zaczął skakać i cieszyć się – Dlaczego płaczesz ? Nie płacz ! – znowu mnie pocałował .
-Tato – powiedział zaspany Alvaro – Czemu krzyczysz i skaczesz ?- przetarł oczy .
-Będziesz miał siostrzyczkę! Albo braciszka !
*5 miesięcy później-Marc*
     Ally cały czas chodziła zdenerwowana . No ale w końcu , kobieta w ciąży . Ale mi to ani trochę nie przeszkadzało . Wręcz przeciwnie . Cały czas też twierdzi ,że zbrzydła .. No ja się pytam jakim cudem ona zbrzydła ? Dla mnie z miesiąca na miesiąc , od samego poznania robiła się coraz piękniejsza . Już nie wróciła do blondu , chociaż miała taki zamiar . Ale uznała ze jednak już się przyzwyczaiła do bycia brunetką .
   A ten brzuszek , z moim skarbem w środku przyprawiał mnie o dumę . Dumę , że w końcu będę miał córkę . Postanowiliśmy , że nazwiemy ją Maja .
No i czego więcej tu pragnąć ? Mam wspaniałą żonę , syna i niedługo córkę . Już za tydzień Ally ma termin porodu , więc wszyscy są w pełnej gotowości . Samochód zatankowany do pełna , plan z Gerardem ustalony . No już wręcz nie mogę się doczekać , aż będę mógł wziąć ją w swoje ramiona , przytulić .. Patrzeć jak dorasta , jak wkracza w buntowniczy wiek ..
-Marc ! - usłyszałem wołanie z salonu - Maaaaarc !
-Co się stało - podbiegłem do drzwi dzielących salon i sypialnię w której przed chwilą składałem łóżeczko . Ally miała pójść po młotek ..
-Rodzę debilu ! - krzyknęła . - To Twoja wina !
 *6 lat później*
      Siedziałam na stadionie i patrzyłam na Bartre ćwiczącego ze swoim synem , córką i całą drużyną . Uśmiech nie schodził mu z twarzy .
-Mamo ! – krzyknęła Maja – Patrz ! – kopnęła piłkę do brata a on z przewrotki zdobył bramkę . No tak .. Nawet w Mai Marc zaczepił miłość do tego sportu .. Ale co tu dużo gadać . Przecież ja też kocham piłkę nożną !
 Chwilę później wszyscy do mnie podbiegli . Marc powitał się ze mną czułym pocałunkiem a Maja rzuciła mi się na szyję .
-Koooooocham cie – powiedziała Maja i cmoknęła mnie w policzek .
-Ej ej ! – zaczął Marc – Mama jest moja !
-Ale moja też – powiedziała mała .
-A moja to już niby nie ? – wtrącił mój dorosły , dziesięcioletni mężczyzna .
-Skoro macie się kłócić , to powiem wam jedno – ja bardzo kocham was wszystkich z jednym małym wyjątkiem – spojrzałam na Marc’a , na to ona rzucił mi pytające spojrzenie – Więc wy wszyscy razem możecie też mnie kochać bez żadnych kłótni – zaśmiałam się i podeszłam do Marc’a przytulając go – Bo ciebie kocham nad życie – szepnęłam mu na co on uśmiechnął się w sposób od jakiego miękły mi nogi i znów pocałował .
  Mam życie jak w bajce .. Wspaniałe dzieci i jeszcze mój własny rycerz w stroju Barcelony z piłką i korkami pod pachą.

                                                                        KONIEC


/\/\/\/\/\

Wiem , krótki. Ogólnie wszystko było krótkie , ale pod koniec już nie miałam weny i bardzo ale to bardzo się cieszę że udało mi się to skończyć :O
A tymczasem .. Zapraszam ! :D Na nowe opowiadanie . Proszę o komentarze .. mam nadzieję że przypadnie wam do gustu .. 
http://i-need-you-love-and-time.blogspot.com/

I dziękuję wszystkim tym , którzy czytali to opowiadanie :)

środa, 7 sierpnia 2013

Capítulo Diez

   
,, Na losu kartach znów spiszemy strofy
Sumując nasze dokonania i głupoty ''
~Buka-Zamknij Oczy



   Zamurowało mnie . Wzięłam telefon i wybrałam numer Łukasza . Dzwoniłam raz – nic . drugi raz – nic . nie było nawet sygnału , tylko od razu ,,Tutaj .. Po usłyszeniu sygnału zostaw wiadomość’’ . Usiadłam i rozpłakałam się .
-Co się stało – do salonu wszedł Marc . – Ally ?
-Łukasz .. – rozpłakałam się jeszcze bardziej – On ..
-Co mu się stało ? – podszedł do mnie i mnie przytulił .
-On nie żyje – krzyknęłam
-Jak to .. nie żyje ? – spojrzał na mnie pytającą miną .
-Jego samolot .. Rozbił się ! Zapalił się ! Nikt nie przeżył !
-Ale jak to .. Może to zła informacja .. No przecież .. To na pewno nie prawda !
-To niemożliwe ! Samolot tej samej linii co leciał i jeszcze do Dortmundu …
-Ale on na pewno przeżył !
                 **2 dni później**
     To .. była taka prawda która ukuła mnie w serce . Ta jedna informacja .. I zdałam sobie sprawę że ..ciągnę za sobą jakiegoś pecha . Najpierw David a teraz .. Łukasz .
 Pojutrze ma być jego pogrzeb .. Chciał żeby pochowali go w Hiszpanii . Przy swojej zmarłej siostrze* .
   Co do Marc’a .. Tak kocham go . Ale nie wiem czy jestem na to gotowa .. Tak od razu po śmierci Łukasza .. I również .. nie chce żeby go spotkało to co Davida i Łukasza .. Bo to do cholery nie może być żaden pieprzony zbieg okoliczności ! Najpierw jacyś bandyci napadli na Davida a teraz ta katastrofa ..  
**Pogrzeb**
  Właśnie skończyła się Msza .. Poszłam na pogrzeb . Wiem , że nie chciałam patrzeć jak mojego .. byłego chłopaka chowają 2 metry pod ziemią .. Ale nie mogłam zostawić rodziny Łukasza w tym momencie .. Wtedy kiedy zdążyłam już ich poznać . Jest to wspaniała rodzina  .Jedna z najwspanialszych .. Nie mogłam ich zostawić .
Nadszedł ten moment ..
  Z głośników wydobyła się żałobna muzyka , a z moich oczu wypłynęła strumienie łez . Obok mnie stał Bartra . Bez żadnego słowa wtuliłam się w niego i zaczęłam płakać . Otulił mnie ramieniem i mocno przytulił .
-Nie płacz – oparł twarz o czubek mojej głowy . – Bo i ja będę płakał – powiedział i po chwili w jego oczach również pojawiły się łzy .
  Zakopali go .. Łukasza już nie ma .
Wszyscy płakali . Robert , Kuba , rodzina Łukasza i jego przyjaciele z kadry i klubu.. Ale czego  innego można spodziewać się po pogrzebie ?
  Na stypie , wszyscy mówili jaki był z niego wspaniały piłkarz .. Wspaniały syn i wspaniały przyjaciel . Miałam ochotę wyjść z Sali i nie słuchać już tego wszystkiego , co sprawiało jeszcze większy ból .
**4 miesiące później**
    Nadchodzą święta .. Zdaniem niektórych – najpiękniejszy czas w życiu . Moim zresztą .. też . Uwielbiam święta i ten nastrój jaki im towarzyszy . Zwłaszcza że w tym roku mam je spędzić z Alvaro i Marc’iem oraz jego rodziną .
Tak .. jestem z Bartrą od 3 miesięcy . Musiałam mieć trochę czasu na przemyślenie tego wszystkiego .. W tym samym czasie był ze mną i mnie wspierał .
 A Alvaro .. co tu dużo mówić . To najwspanialsze dziecko jakie kiedykolwiek spotkałam .
No więc . Wesołych Świąt !
*Sylwester*
  Razem z Marc’iem wybieramy się na sylwestra do Pique . Shakira jest w 7 miesiącu ciąży , więc jak to sam Gerard powiedział ,,Nie pozwolę na to żeby się przemęczała na jakiejś imprezie daleko od domu , ani nie zostawie jej samej w domu ‘’ . Więc wyszło na to że postanowił sam zrobić sylwestra .
     Była już 17 więc ubrałam się i razem z Bartrą udaliśmy się do Pique . Impreza już trwała w najlepsze , ale czego tu się spodziewać po moim sąsiedzie ?
 Gdy była 23:55 Pique zaczął latać i nalewać wszystkim szampana , aczkolwiek wcześniej ostrzegać ich że ma to zostać na 12 .
 Równo o 12 na niebie Barcelony zagościły fajerwerki . Największym zdziwieniem było to , że przede mną uklęknął Marc . Przez moją głowę przeszło wiele myśli . Nie wiem dlaczego , ale taka już jestem . No przecież .
-Ally , kocham cię najbardziej na świecie i chce żebyś dała szczęście mi i mojemu synowi .. Wyjdziesz za mnie ? – zapytał . Nie wiedziałam co powiedzieć .. Kompletnie mnie zatkało ! Nie spodziewałam się , że kiedyś doczekam takiej chwili . I to jeszcze z kimś takim jak on . Poczułam jak do moich oczu zaczynają napływać łzy , a dookoła słychać było tylko strzały . Tak jakby każdy oczekiwał mojej odpowiedzi .
-T .. tak ! – krzyknęłam a po chwili poczułam jak Marc unosi mnie i kręci wokół własnej osi . Złożył pocałunek na moich ustach , a dookoła słychać było brawa . Shakira podbiegła do mnie i zaczeła gratulować .
Piękniejszego 2014 nie mogłam sobie wyobrazić .
    Jednak .. cieszę się że to wszystko jakoś szczęśliwie się skończyło . W Polsce nigdy nie miałam spokojnego życia . Najpierw moja choroba , potem każdy patrzył na mnie i : ,, O ! To ona jest/była z tym Davidem!’’ . Gdy wyjechałam do Barcelony to wszystko się zmieniło .. Nikogo tu nie znałam ani nikt mnie tu nie znał . Ta przeprowadzka zmieniła całkowicie moje życie .. Na gorsze ? Może .. bo właśnie tu jest pochowany David i Łukasz .. Ale gdybym się tu nie przeprowadziła .. To nigdy nie spotkałabym Marc’a . I widywałabym go tylko w telewizji .. A tak mogę się do niego przytulić , pocałować i powiedzieć ,,Kocham’’ .
  Mam nadzieję że ze wzajemnością .

piątek, 19 lipca 2013

Capítulo Nueve

-Nie , przepraszam –wstałam – Naprawdę .. przepraszam – powiedziałam ze łzami w oczach po czym wybiegłam z domu .
-Ally ! Poczekaj – krzyknął za mną . Nie posłuchałam go tylko biegłam dalej ile sił w nogach . Po chwili byłam już w domu . Miałam tylko nadzieję że Łukasz nie zauważy że płakałam .
-Jestem już – powiedziałam – No to o czym chciałeś porozmawiać ?
-Bo .. Muszę polecieć do Dortmundu załatwić sprawy klubowe i w ogóle sprawy dotyczące mojej pauzy . Może chcesz lecieć ze mną ? – przytulił mnie .
-Wiesz co .. raczej tu zostanę . A kiedy lecisz ?
-Jutro – zaśmiał się .
-A o której ?
-O 9 . Odprowadzisz mnie na lotnisko ?
-Oczywiście – uśmiechnęłam się . – Idę spać . – powiedziałam i udałam się do sypialni .
*Następnego Dnia*
  Łukasz musiał stawić się na lotnisku 2 godziny przed odlotem , więc wstałam o 6 , ubrałam się i udałam się z nim na lotnisko . Siedzieliśmy na hali i czekaliśmy w kolejce . Gdy nadeszła kolej Łukasza , pożegnałam się z nim .
-No to do zobaczenia – pocałowałam go – A kiedy wracasz ? – uśmiechnęłam się i przytuliłam go .
-Nie wiem jeszcze .. Ale prawdopodobnie za 3 dni . – pocałował mnie w czoło – No to ja już lecę – powiedział i wręczył kobiecie w kasie bilet po czym pocałował mnie po raz ostatni .
Własnie , po raz ostatni .
Cały czas myślałam o Marc’u . O tym jak mnie wczoraj pocałował .. Gdy się całowaliśmy nie czułam tego co czułam przy Piszczku czy Davidzie . Czułam o wiele więcej .
  Bałam się tego , że będę musiała stanąć z nim twarzą w twarz , spojrzeć mu w oczy .
**Marc-dzień wcześniej**
 Co ja zrobiłem ? Przecież ona jest z Piszczkiem !
Tylko jeszcze gorzej wszystko popsułem . Teraz pewnie nie będzie chciała ze mną rozmawiać .. Podoba mi się . Kocham ją .. Ale co ja gadam . Przecież obiecałem sobie że nigdy nikt nie zastąpi mi Gai .. nawet Ally .
Położyłem się spać .

  Byłem na jakiejś łące , pełnej mleczy  Na niebie widniało słońce . Rozglądałem się dookoła , lecz nic nie zobaczyłem . W pewnym momencie przede mną pojawił się słup światła rozciągający się z nieba .
Ujrzałem ją .
-Gaia ? – zacząłem .
-Marc .. Chciałam Ci coś powiedzieć . A raczej zapytać . Czujesz coś do Ally ?
-Ja .. nie .. tak . – spuściłem głowę .
-To nie zajmuj się mną . Mnie już nie ma . Ale pamiętaj . nie możesz tego wiecznie rozpamiętywać . Zajmij się Alvaro .. i Ally . Chce żebyś był szczęśliwy , a wiem że z nią będziesz najszczęśliwszy na świecie .
-Ale ona .. jest z Piszczkiem … Nie mam przecież żadnych szans ..
-Masz .. Wystarczy że o nią zawalczysz . Ona też cię kocha . Wyznaj jej to wszystko . Idź rano do niej i jej to powiedz . Jego nie będzie .. On leci do Dortmundu na 3 dni . Zrób to zanim będzie za późno .. Ja wiem że on chce się jej oświadczyć . – powiedziała po czym się obudziłem .
  Byłem cały spocony , spojrzałem na zegarek na którym widniała godzina 9:30 . Przy moim łóżku stał Alvaro .
-Tato – powiedział – Mogę iść do Thiago* ?
-O..czywiście . Tylko zadzwonie i się zapytam czy możesz – wstałem z łóżka i powędrowałem do kuchni . Zdecydowałem . Powiem jej wszystko . Powiem jej że ją kocham .. W końcu nie mogę patrzeć jak ona będzie brała ślub z Piszczkiem a ja nie będę mógł nic zrobić .
 Przebrałem się i odprowadziłem Alvaro do Muneisów a sam udałem się do Ally . Zapukałem do drzwi z kwiatami . Po chwili otworzyła i spojrzała na mnie pytająco .
-Przepraszam – powiedziałem i wręczyłem jej kwiaty – Na prawdę.. przepraszam . Ale ja .. kocham cię . Zdałem sobie sprawę z tego że cholernie cię kocham , nie mogę bez ciebie żyć , rozumiesz ? – złapałem ją za nadgarstki i spojrzałem jej prosto w oczy . W jej oczach pojawiły się łzy .Nic nie mówiła . Przejechałem kciukiem po jej policzkach i wytarłem łzy .
-A ty myślisz , że ja ciebie nie kocham ? – powiedziała łamiącym głosem – Kocham Ciebie , ale kocham też Łukasza. Nie wiem co się ze mną dzieje , nie potrafię tego wyjaśnić . Ale jednocześnie .. wiem że . Gdy mnie pocałowałeś .. czułam znacznie więcej niż przy pocałunkach Łukasza .. Ale . To głupie . Przepraszam – powiedziała i weszła do domu . Podszedłem do niej i przytuliłem .
-To ja cię przepraszam , ty nie masz za to . Po prostu od tak wszedłem w twój związek z Łukaszem .
**Ally**
-Wiem wszystko o Gai .. – nie wiem dlaczego , ale to powiedziałam . Czekałam tylko na to co powie ..
-Ale .. właśnie niedawno ktoś mi uświadomił że nie powinienem rozpatrywać przeszłości , tylko dbać o swoją przyszłość z kimś kogo kocham , a tym kimś jesteś właśnie ty ! – powiedział i spojrzał na mnie . Podeszłam bliżej niego i go pocałowałam . Może i będę tego żałować .. Ale nie chce tracić tego co naprawdę kocham .. A tym kimś jest właśnie on : Marc Bartra .
 Dokładnie jakieś dwa miesiące temu go poznałam . Może to za szybko ? Znowu .. za szybko . Dwa miesiące temu nie znałam tu nikogo .. Ale poznałam . I dzięki temu wyjazdowi poznałam prawdziwą miłość , przyjaźń . Nie wiem co robiłabym w Polsce bez Marc’a , Gerarda , Shakiry , Cesc’a i oczywiście Torresa , który jednokrotnie doprowadził mnie do łez i bólu brzucha , ale ze śmiechu . Shakira prowadziła ze mną zawsze te ,,poważne’’ rozmowy . A ja dodałam jej odwagi przy wyznaniu Pique że jest w ciąży . A Gerard .. jest najlepszym przyjacielem jakiego mogłam sobie wymarzyć .
-Kocham Cię – powiedział i zaczął ponownie całować . Nim się zorientowałam leżeliśmy na łóżku bez ubrań .
*2 godziny później*
  Wstałam z łóżka i się ubrałam . Spojrzałam na śpiącego Marc’a i uśmiechnęłam się .
Tylko teraz pozostało mi jedno mega ważne pytanie : jak powiedzieć o tym Łukaszowi ?
Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor . Zaczęłam przeglądać kanały i trafiłam na kanał informacyjny .
-O godzinie 10:30 samolot lecący z Barcelony do Dortmundu , zapalił się podchodząc do awaryjnego lądowania w Monachium . Powodem awaryjnego lądowania były złe warunki atmosferyczne , a mianowicie rozszalała się burza. Samolotem linii Air Europa przewoził 95 osób i 6 członków załogi , prawdopodobnie nikt nie przeżył . Samolotem również prawdopodobnie leciał Łukasz Piszczek – piłkarz Reprezentacji Polski oraz Borussi Dortmund . 
______________
Przed przed ostatni :D
Beznadziejny . Wiem .
Dziennikarstwo .. :D Chyba dobrze wybrałam :D

piątek, 12 lipca 2013

Capítulo Ocho

Gdy wróciliśmy , udałam się do pokoju . Mój telefon zaczął dzwonić , a na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Shaki . Odebrałam .
-Halo ? – zaczęłam – Co tam ?
-Możemy porozmawiać ? – zapytała
-No dobrze .. To kiedy ?
-Choćby zaraz . Jestem u Gerarda .
-No dobrze – w końcu ciężarnej się nie odmawia !
  Przebrałam się w luźną koszulkę i spodenki po czym udałam się do domu Pique .
-Gdzie idziesz – Łukasz objął mnie w pasie i pocałował w policzek .
-Do Shakiry . Jest u Pique i chce ze mną porozmawiać .
-Okej – powiedział po czym ponownie mnie pocałował i udał się do salonu .
  Wyszłam z domu i weszłam do Pique .
-No cześć – krzyknęłam – Jestem .
-Ooo – uśmiechnęła się . Jej brzuch był już lekko zaokrąglony , co doskonale było widać w tej czarnej bokserce. No w końcu 4 miesiąc .
-Co się stało że chciałaś pogadać .
-Ale może najpierw się czegoś napijesz ? Chodź do salonu , usiądziesz i w ogóle . – powiedziała i złapała mnie za rękę po czym usadziła w salonie . Zdziwiła mnie ta cała sytuacja – Chciałam się o coś zapytać , ale obiecaj mi że będziesz ze mną w 100 % szczera . Proszę!
-Dobrze .
-Czy .. ty i Piszczek .. to znaczy ty i Bartra .. No chciałam cię zapytać dlaczego jesteś z Piszczkiem ? Nie .. nie kochasz Marc’a ? Przepraszam że cie o to pytam , wiem że nie powinnam ale jesteś moją najlepsza przyjaciółką , prawie że siostrą którą bardzo kocham .. I chce znać prawdę . Kochasz Bartrę ?
-Ja .. sama nie wiem . A Piszczek .. kocham go . Wręcz .. kocham ich obydwu .. – opuściłam głowę i schowałam twarz w dłonie po czym poczułam spływające łzy – Ale wiem , że Marc ma zobowiązanie do matki swojego dziecka .. Nic nigdy o niej nie powiedział .. Nic o niej nie wiem . Ale przecież Alvaro .. –Shakira wzięła głęboki oddech .
-Powiem Ci coś . Nie chciałam ci mówić , bo powinnam zostawić to Marc’owi .. Ale nie mam wyboru . Jego dziewczyna .. a w zasadzie narzeczona .. zmarła .. W wypadku . Byli ze sobą 6 lat , planowali nawet ślub zwłaszcza po tym gdy urodził się Alvaro . Od tamtej pory Marc sam wychowuje Alvaro . Wyrzekał się dziewczyn , nie miał żadnej po jej śmierci . Ale ja wiem , że on coś do ciebie czuje . Zafascynowało go to jak polubiłaś Alvaro , jak on polubił ciebie . Raz gdy siedział z Pique , powiedział że mu się podobasz . Był wtedy po kilku piwach , ale to nie tłumaczy tego .. No wiesz . Po alkoholu jest się szczerym . On cię kocha , ale Się do tego nie będzie chciał przyznać , ja to wiem . On sądzi że jest przywiązany do Gai , że ona nie chciałaby żeby sobie kogoś znalazł .
-Co nie zmienia faktu , że nawet jakbym się postarała . Powiedziała mu że go kocham .. To on jak sama powiedziałaś nie chce zranić Gai . Shaki , ja przepraszam . Może kiedyś dokończymy ta rozmowę , ale dzisiaj obiecałam Alvaro że do niego przyjdę .. – cmoknęłam ją w policzek i wyszłam .
  Udałam Siudo domu i powiadomiłam Piszczka o moim wyjściu do Bartry .
-Ale .. Jak wrócisz to musimy porozmawiać . – powiedział .
-Dobrze .. – odparłam zdziwiona .
-Nie martw się – zaśmiał się – To nic strasznego – pocałował mnie .
-Okej – uśmiechnęłam się – To ja idę , pa – powiedziałam i udałam się w kierunku domu Bartry Seniora i Bartry Juniora . Szłam podziwiając zachodzące słońce nad Morzem Śródziemnym . W końcu doszłam do ich domu , zapukałam do drzwi i otworzył mi Marc .
-O cześć – uśmiechnął się – Alvaro chodził i cały czas nie mógł się doczekać .
-Ally ! – mały rzucił się w moim kierunku i przytulił na co się zaśmiałam .
-Cześć cześć . – uśmiechnęłam się .
-To chodź , zrobię kawe .
  Po około godzinie wygłupiania się i zabawy z Alvaro usiadłam na polecenie Marc’a przy stole i wypiłam kawę . W tym czasie Alvaro usnął . Po odniesieniu go do pokoju Marc usiadł obok mnie i również zaczął pić kawę .
-Jak tam z Piszczkiem ? – zapytał .
-A .. dobrze . A co tam u ciebie ? Dawno nie rozmawialiśmy . – uśmiechnęłam się .
-A wiesz .. treningi i te sprawy . Musiałem zapisać Alvaro do przedszkola i takie tam .. Dostałem powołanie do kadry na eliminacje do Mistrzostw .
-To super ! Zasłużyłeś – zaśmiałam się – W końcu tyle na to pracowałeś i przyszedł efekt .
-Dzięki – uśmiechnął się – Ale nie wiem czy aż tyle pracowałem żeby nie grzać ławy .
-Oj przestań ! Zagrasz .
-Się zobaczy .
-Oj tam . Mam bilet na ten mecz . Będę Ci dopingować .
-Dobra – zaśmiał się .
  Siedzieliśmy tak kilka minut , była 22 więc było jeszcze dość jasno .
Rozmawialiśmy głównie o jego powołaniu i treningach chłopaków w Barcelonie . Rozmawialiśmy też o Alvaro i o tym czy wziąć go na Mistrzostwa Świata , no bo przecież Hiszpania już praktycznie może rezerwować bilety . Śmialiśmy się też z różnych spraw oraz wspomnieliśmy o Pucharze Konfederacji ..
-Ja będę chyba już iść , pewnie Piszczek się martwi . A zresztą miałam z nim porozmawiać .- powiedziałam po czym spojrzałam na Marc’a . Dobitne było to , że prosto w jego oczy . On odwzajemnił spojrzenie . Zaczął się niebezpiecznie zbliżać , a po chwili poczułam jak musnął moje usta . Nie wiem co mną kierowało , ale zaczęłam odwzajemniać pocałunki . 

______________
Przepraszam za skalę beznadziejności tego rozdziału . I za długość też...
Jeszcze rozdział 9 i 10 + epilog . Może jest krótki ale i tak zaczęłam pisać nowe opowiadanie . Pierwszy rozdział tamtego opowiadania pojawi się już po zakończeniu tego bloga , a może nawet wcześniej . Więc .. zapraszam :D 

czwartek, 4 lipca 2013

Capítulo Siete


Czasami są takie dni , podczas których zastanawiamy się nad sensem naszego życia . Takie dni mam od jakiś kilku dobrych lat. Nie potrafię prowadzić normalnego życia , nie potrafię też odejść . No ale w końcu .. z miłości leczy tylko śmierć .
 Usłyszałam dzwonek do drzwi . Szybko zbiegłam po schodach i otworzyłam drzwi .
-Trzymasz się ? – moich drzwiach nie pojawił się nikt inny , jak sam Van Persie . Nic nie powiedziałam tylko spojrzałam na niego i mocno uściskałam . – No hej mała . – zaśmiał się . – Mogę tu .. na dzień ? Z kolegą.
-Oczywiście . A z… ?
-Z Piszczkiem . – podrapał się po głowie i wyjął z kieszeni iphone’a . – Wiesz , byłem z nim w Anglii , żeby jakoś go przyzwyczaić do tego klimatu – zaczął – Ale wiesz .. musieliśmy przyjechać . Łukasz też się przyjaźnił z … Davidem .
-Nie ma sprawy . A gdzie on jest ?
-Ma dojechać , musiał zadzwonić do Błas… do Kuby . – powiedział po czym udaliśmy się do salonu . Zagrzałam wodę na jakąś kawę i przygotowałam dla nich 2 łóżka. Oczywiście nie obeszło się bez pomocy Robina .
Jakieś pół godziny później dołączył do nas Łukasz . Siedzieliśmy w salonie i rozmawialiśmy o różnych sprawach .. Między innymi o Lidze Mistrzów i operacji Łukasza . Dziękuję , wszystko tylko nie temat o pogrzebie , bo na samo to słowo do moich oczu masowo napływają łzy .
 Czy nade mną wisi jakaś klątwa ? Zawsze wszystko musi się w jakiś sposób posypać .
 W pewnym momencie usłyszałam dzwoniący telefon . Poderwałam się z kanapy i udałam się w jego kierunku .
-Halo – zaczęłam .
-Cześć – usłyszałam głos Marc’a – Chciałem zadzwonić , i zapytać się czy wszystko u ciebie dobrze .
-Tak tak . U mnie wszystko dobrze
-A no i Alvaro cię pozdrawia – zaśmiał się – Wiesz , spać mi nie da iść jak nie zadzwonię . – powiedział po czym mimowolnie się uśmiechnęłam .
-To ty też go pozdrów ! I ucałuj oczywiście .
-Dobrze . A teraz życzę ci miłych snów , bo jest dokładnie 19 .. No i pewnie jesteś zmęczona . Więc dobranoc – zaśmiał się po raz kolejny .
-No , dobranoc – odwzajemniłam .
-Ktoo ? – usłyszałam z salonu .
-A Marc . – odłożyłam telefon na miejsce po czym wróciłam do salonu . Oczy obydwu były zwrócone na mnie – Bartra.
-Aaa – powiedzieli obydwaj . - Nie było cię na pog…-zaczął Robin . Nie no , proszę was .
-Wiecie co , ja idę chyba spać – powiedziałam po czym wstałam  - Wiesz gdzie macie spać . – kiwnął głową po czym udałam się do pokoju i skoczyłam na łóżko , wtuliłam się w poduszkę i zaczęłam płakać .
Tak po prostu .
Z bezsilności .
*Następnego Dnia*
  Wstałam , przetarłam oczy napuchnięte od płaczu i spojrzałam na zegarek – 5:20 . Próbowałam zasnąć , lecz nic z tego . Wstałam i usiadłam przy kartonie z książkami i zeszytami , którego nadal nie rozpakowałam . Zaczęłam wyciągać Książki i przyglądałam się każdej . ,,Romeo i Julia’’ , kilka lektur z liceum , Saga Zmierzch i różowy zeszyt , z różnymi rysunkami . Wyciągnęłam go i przyjrzałam mu się uważnie . Zaczęłam przeglądać strony i czytać .
,,26 Czerwca 2012
  Drogi Pamiętniku .
Jutro wyjeżdżamy do Manchesteru . Chłopacy założyli się że uda im się wejść na Old Trafford bez wejściówek . Ale coś wątpimy w powodzenie tej ,,operacji’’ .

,,1 Lipca 2012
  Drogi Pamiętniku .
Wczoraj wszyscy byliśmy na derbach Manchesteru . Wszystko zapowiadało się wspaniale , lecz jak zawsze musiało coś się popsuć . Przy rozdawaniu autografów , poczułam jak moje serce kołacze , robi mi się gorąco i tracę czucie w nogach oraz coraz ciężej mi oddychać . Zemdlałam . Obudziłam się w szpitalu , a na korytarzu stał nasz wychowawca z .. Davidem ? Tym Davidem De Gea !
Nie wierzę . ‘’

,,22 sierpnia 2012
Drogi pamiętniku , dawno tu nie zaglądałam . Ale w moim życiu strasznie dużo się działo .. Po moim omdleniu spędziłam w szpitalu z Manchesterze jeszcze jakiś tydzień . Codziennie przychodził do mnie David . Zaprzyjaźniliśmy się .
A dzisiaj ?
Właśnie lecę do niego . Ma mi coś ważnego do powiedzenia , nie na telefon . ‘’

,,24 sierpnia 2012
  Drogi Pamiętniku .
Nie uwierzysz ! David wyznał mi miłość . ‘’
  Z moich oczu znowu popłynęły łzy . Na samą myśl o tamtym dniu .. Tym dniu w którym David tak strasznie się jąkał mówiąc mi te 2 słowa . Ja tylko się zaśmiałam i nic nie mówiąc pocałowałam go .
,,Może to za szybko ? ‘’ Pomyślałam .
  Chwyciłam długopis i otworzyłam na pustej stronie . Zaczęłam pisać .
,,Drogi Pamiętniku .
Nie wiem jaki dzisiaj dzień , nie wiem nic . Wiem tylko to , że dziwnie mi żyć , tak bez niego . Bez Davida . Zmarł .
 Ale może zacznę .. od początku . Przeprowadziłam się do Hiszpanii – do Barcelony . Poznałam tu wielu ludzi .. Jak np. Gerarda , Marc’a , Alvaro .. Shakirę . Cesc’a , Nando . Dużo osób , którzy są dla mnie teraz jedyną podporą . Potem znów spotkałam Davida .. Nie chciałam z nim rozmawiać . Ale gdybym wiedziała , że kilka tygodni później już nigdy z nim nie porozmawiam .. Postąpiłabym inaczej .
A może wtedy by w ogóle nie umarł ?’’
Miesiąc później

-Czy uczynisz mi ten zaszczyt ? – zaśmiał się Piszczek podając mi rękę .
-Muszę ? – odwzajemniłam łapiąc jego dłoń .
-Taak !
-No doobra . – uśmiechnęłam się zamykając oczy . – Prowadź – pocałowałam go .
 Przeszliśmy kilkadziesiąt metrów i w końcu ustaliśmy . W tle słychać było kumkanie żab i szelest spływającej wody .Odsłonił moje oczy , a ja ujrzałam przepiękny staw , a dookoła niego pełno kolorowych drzew .
-Tadaam ! – powiedział – Jak bardzo mnie kochasz ? – zaśmiał się .
-Bardzo – odpowiedziałam i mocno go przytuliłam , wciągnęłam zapach moich ulubionych perfum i czule pocałowałam Łukasza.

/\/\/\/\
Dla mnie jest to beznadziejny rozdział , ale jako iż czułam się zobowiązana <czyt. moje ,,sumienie (o ile takowe istnieje) chodziło .. ? za mną i taki głosik gadał : napisz i dodaj > . A no i powiem wam jedno - nie przyjeżdżajcie do Barcelony na wakacje !!! No ugotować się idzie :O WRACAM DO POLSKI I WRÓCE TU DOPIERO NA JESIEŃ :D Albo nie .. na Alaske .
No więc pozdrawiam i zostawiam was z tym badziewiem :D

sobota, 15 czerwca 2013

Capítulo Seis

Nie ma Cię, gdy moje życie spada w dół i...
Nie ma Cię, gdy wszystko łamie się na pół i...
Nie ma Cię i nie wiem już, gdzie jesteś,
Ale dobrze, że nie wiesz co u mnie, bo pękło by Ci serce

...
-Jak to nie żyje – powtórzyłam po czym spojrzałam na chłopaków z czerwonymi oczami .
-Będzie dobrze – podszedł do mnie Bartra – Musimy się więcej dowiedzieć , może to jakiś żart .
-Tak , gówno a nie żart – krzyknęłam po czym całkowicie się rozkleiłam . Marc bez zastanowienia przyciągnął mnie do siebie i przytulił . Wciągnęłam zapach jego perfum i powtórnie zaczęłam płakać
**Kilka godzin później-Fernando**
-Śpi – do salonu wszedł Marc . – O co chodzi w ogóle ? On nie żyje ?
-Dzwonili z Policji . Podobno znaleźli go w jakimś lesie .. Z tego co mi powiedzieli to podobno było to zabójstwo przez uduszenie , bo był bardzo siny . Ale też miał jakieś blizny a pod nim leżał sznur z pętlą .. Wiesz . Jakby chciał się powiesić .
-No ale jak to .. Nasz De Gea ..- powiedział Pique .
-A dlaczego Ally to tak przezywała ? – zapytał Bartra .
-No bo ona z nim była kiedyś tam .. W Londynie się poznali i w ogóle .-zaczął Cesc – Tylko cicho ! Ja ci nie mówiłem .
  Co się dzieje do cholery ? Dlaczego on się zabił ? Lub dlaczego ktoś go zabił ? No co on takiego złego zrobił że spotkała go taka kara do cholery jasnej ? A jeszcze biedna Ally ..
*Shakira*
  Niepewnie podeszłam do drzwi i zapukałam .
-Mogę ? – zapytałam
-Tak – odpowiedziała po czym otworzyłam drzwi i weszłam do Ally . Siedziała na łóżku ze spuszczoną głową i roztrzepanymi brązowymi włosami .
-Nie płacz – powiedziałam i usiadłam obok niej i mocno przytuliłam.
-Ale to wszystko to moja wina . Sądziłam ,że jak się tu przeprowadzę to wszystko zniknie . Że wszystkie problemy znikną . A tu oo , musiałam go spotkać . No i jeszcze teraz on nie żyje – powiedziała i zaniosła się płaczem .
-Kocha..łaś go ?
-Niby wiesz, zdradzał mnie i w ogóle . Ale tak naprawdę to on był pierwszym chłopakiem, którego tak mocno kochałam . Może w ogóle nie przestałam go kochać , tylko tak mi się wydawało . Bo wiesz . Słowa ,,David nie żyje ‘’ zabolały mnie jeszcze bardziej niż wszystko co zdarzyło się wcześniej . A może ta śmierć to moja wina ?
-Nie , nawet nie mów , że to twoja wina .
-A co je…
-Nie , nic nie mów – przerwałam jej – Chodź , pójdziemy do Ciebie . Przepierzesz się i odświeżysz .
**Tydzień później-Ally**
  Cała ta śmierć , z perspektywy lekarzy , śledczych , policjantów i nawet redaktorów – to było samobójstwo .
W ogóle , jakie samobójstwo ?
Dlaczego ?
  Dzisiaj był pogrzeb . Nie poszłam na niego . Nie mogłam patrzeć , jak zakopują go kilka metrów w ziemii . No po prostu nie mogłam .
Siedziałam sama w domu i czekałam aż to wszystko się skończy . Równo o godzinie 14:33 usłyszałam otwieranie drzwi domu Pique . Chwyciłam czarną wiatrówkę i udałam się na cmentarz .
Droga zajęła mi około 20 minut . Cmentarz znajdywał się Eixample , więc trochę daleko od mojego domu .
Weszłam przez wielką bramę na cmentarz . Była już prawie 15 , a pogoda szczerze mówiąc była ,,pod psem’’ .
Szłam jasną ścieżką do tych grobów , które zostały postawione przez ostatni rok . Było ich dość sporo , ale grób Davida przyszło mi odnaleźć z łatwością .
Spojrzałam na nagrobek :
,,David De Gea Quintana
  7 listopada 1990-22 lipca 2013
Zmarł śmiercią tragiczną’’
Z moich oczu popłynęły łzy . Usiadłam na ławce naprzeciwko grobu i schowałam twarz w ręce po czym zaczęłam płakać .
Byłam słaba .
Tak cholernie słaba .
Dlaczego , dopiero teraz zdałam sobie sprawę , że go kocham ? Mimo tego wszystkiego ? Uciekałam przed nim dobre kilka lat . Nie dałam mu nic wytłumaczyć . A zresztą , wszyscy by tak zrobili . Ale dlaczego byłam taka głupia ? Kochałam w nim wszystko .Jego sposób bycia , ten jego ranny humor którym przewyższał niejedną kobietę w ciąży . Oglądałam jego każdy mecz , godzinami pocieszałam po porażce i cieszyłam się po zwycięstwie .
Ale za późno zdałam sobie z tego sprawę .
-Ally ? – usłyszałam głos za sobą . Spojrzałam za siebie i ujrzałam Bartrę .
-Co się stało ?
-Nic , przyszedłem tu tak .. – usiadł obok mnie – Mam coś dla Ciebie – powiedział i z kieszeni kurtki wyjął śnieżnobiałą kopertę – Ale przeczytaj w domu. – uśmiechnął się . Odwzajemniłam uśmiech i wstałam z ławki – Może cię odprowadzić ? – zapytał a ja tylko kiwnęłam głową . Razem udaliśmy się do domu. Chciałam zaprosić go na kawę , czy coś . Ale powiedział że musi wracać do syna .
 Jeszcze raz spojrzałam na kopertę po czym ją otworzyłam i wyjęłam z niej kartkę . Zaczęłam czytać .
,,Cześć Ally !
  Tatuś powiedział mi wszystko , że wujek David umarł i że bardzo cierpisz .
  Chciałem Ci tylko powiedzieć , że bardzo cie lubię . I że Cię zapraszam na herbatę , bo bardzo cię lubię . I jeśli nie lubisz herbaty to na kawę , a jeśli nie lubisz kawę to na jakiś sok . Jeśli masz ochotę i jeśli mnie lubisz .. Bo ja Ciebie bardzo . Jesteś najlepsza na świecie .
Alvaro ‘’
 Jeszcze raz spojrzałam na kartkę i mimowolnie się uśmiechnęłam . Chwyciłam telefon i napisałam SMS do Marca .
,,Pozdrów Alvaro ode mnie i powiedz że też go bardzo lubię
J I na pewno skorzystam z zaproszenia , jeśli ty chcesz’’
Nie musiałam długo czekać na odpowiedź .
,,No oczywiście , ze chce ;) ‘’
  Odłożyłam telefon i spojrzałam na zegarek . Była 17 . Strasznie chciało mi się spać . Usiadłam na łóżku i przetarłam łzy , które co chwila spływały masowo z moich oczu . Położyłam się , a moje oczy coraz bardziej zaczęły się ,,kleić ‘’ .
,,Nie martw się , już niedługo wszystko będzie dobrze ‘’ – powiedział kobiecy , niemalże niesłyszalny głos , którego Ally nie usłyszała .

________________________
No to jest .
Mdły . Nie wyszedł mi . ;D
Liczę na komentarze ;)
Wiem , że BARDZO ,,DŁUGI'' :D Ale wiecie ,  wakacje niedługo . Oceny trzeba poprawić :D
I Puchar Konfederacji jest ;D
Więc wiecie .. :D