piątek, 12 lipca 2013

Capítulo Ocho

Gdy wróciliśmy , udałam się do pokoju . Mój telefon zaczął dzwonić , a na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Shaki . Odebrałam .
-Halo ? – zaczęłam – Co tam ?
-Możemy porozmawiać ? – zapytała
-No dobrze .. To kiedy ?
-Choćby zaraz . Jestem u Gerarda .
-No dobrze – w końcu ciężarnej się nie odmawia !
  Przebrałam się w luźną koszulkę i spodenki po czym udałam się do domu Pique .
-Gdzie idziesz – Łukasz objął mnie w pasie i pocałował w policzek .
-Do Shakiry . Jest u Pique i chce ze mną porozmawiać .
-Okej – powiedział po czym ponownie mnie pocałował i udał się do salonu .
  Wyszłam z domu i weszłam do Pique .
-No cześć – krzyknęłam – Jestem .
-Ooo – uśmiechnęła się . Jej brzuch był już lekko zaokrąglony , co doskonale było widać w tej czarnej bokserce. No w końcu 4 miesiąc .
-Co się stało że chciałaś pogadać .
-Ale może najpierw się czegoś napijesz ? Chodź do salonu , usiądziesz i w ogóle . – powiedziała i złapała mnie za rękę po czym usadziła w salonie . Zdziwiła mnie ta cała sytuacja – Chciałam się o coś zapytać , ale obiecaj mi że będziesz ze mną w 100 % szczera . Proszę!
-Dobrze .
-Czy .. ty i Piszczek .. to znaczy ty i Bartra .. No chciałam cię zapytać dlaczego jesteś z Piszczkiem ? Nie .. nie kochasz Marc’a ? Przepraszam że cie o to pytam , wiem że nie powinnam ale jesteś moją najlepsza przyjaciółką , prawie że siostrą którą bardzo kocham .. I chce znać prawdę . Kochasz Bartrę ?
-Ja .. sama nie wiem . A Piszczek .. kocham go . Wręcz .. kocham ich obydwu .. – opuściłam głowę i schowałam twarz w dłonie po czym poczułam spływające łzy – Ale wiem , że Marc ma zobowiązanie do matki swojego dziecka .. Nic nigdy o niej nie powiedział .. Nic o niej nie wiem . Ale przecież Alvaro .. –Shakira wzięła głęboki oddech .
-Powiem Ci coś . Nie chciałam ci mówić , bo powinnam zostawić to Marc’owi .. Ale nie mam wyboru . Jego dziewczyna .. a w zasadzie narzeczona .. zmarła .. W wypadku . Byli ze sobą 6 lat , planowali nawet ślub zwłaszcza po tym gdy urodził się Alvaro . Od tamtej pory Marc sam wychowuje Alvaro . Wyrzekał się dziewczyn , nie miał żadnej po jej śmierci . Ale ja wiem , że on coś do ciebie czuje . Zafascynowało go to jak polubiłaś Alvaro , jak on polubił ciebie . Raz gdy siedział z Pique , powiedział że mu się podobasz . Był wtedy po kilku piwach , ale to nie tłumaczy tego .. No wiesz . Po alkoholu jest się szczerym . On cię kocha , ale Się do tego nie będzie chciał przyznać , ja to wiem . On sądzi że jest przywiązany do Gai , że ona nie chciałaby żeby sobie kogoś znalazł .
-Co nie zmienia faktu , że nawet jakbym się postarała . Powiedziała mu że go kocham .. To on jak sama powiedziałaś nie chce zranić Gai . Shaki , ja przepraszam . Może kiedyś dokończymy ta rozmowę , ale dzisiaj obiecałam Alvaro że do niego przyjdę .. – cmoknęłam ją w policzek i wyszłam .
  Udałam Siudo domu i powiadomiłam Piszczka o moim wyjściu do Bartry .
-Ale .. Jak wrócisz to musimy porozmawiać . – powiedział .
-Dobrze .. – odparłam zdziwiona .
-Nie martw się – zaśmiał się – To nic strasznego – pocałował mnie .
-Okej – uśmiechnęłam się – To ja idę , pa – powiedziałam i udałam się w kierunku domu Bartry Seniora i Bartry Juniora . Szłam podziwiając zachodzące słońce nad Morzem Śródziemnym . W końcu doszłam do ich domu , zapukałam do drzwi i otworzył mi Marc .
-O cześć – uśmiechnął się – Alvaro chodził i cały czas nie mógł się doczekać .
-Ally ! – mały rzucił się w moim kierunku i przytulił na co się zaśmiałam .
-Cześć cześć . – uśmiechnęłam się .
-To chodź , zrobię kawe .
  Po około godzinie wygłupiania się i zabawy z Alvaro usiadłam na polecenie Marc’a przy stole i wypiłam kawę . W tym czasie Alvaro usnął . Po odniesieniu go do pokoju Marc usiadł obok mnie i również zaczął pić kawę .
-Jak tam z Piszczkiem ? – zapytał .
-A .. dobrze . A co tam u ciebie ? Dawno nie rozmawialiśmy . – uśmiechnęłam się .
-A wiesz .. treningi i te sprawy . Musiałem zapisać Alvaro do przedszkola i takie tam .. Dostałem powołanie do kadry na eliminacje do Mistrzostw .
-To super ! Zasłużyłeś – zaśmiałam się – W końcu tyle na to pracowałeś i przyszedł efekt .
-Dzięki – uśmiechnął się – Ale nie wiem czy aż tyle pracowałem żeby nie grzać ławy .
-Oj przestań ! Zagrasz .
-Się zobaczy .
-Oj tam . Mam bilet na ten mecz . Będę Ci dopingować .
-Dobra – zaśmiał się .
  Siedzieliśmy tak kilka minut , była 22 więc było jeszcze dość jasno .
Rozmawialiśmy głównie o jego powołaniu i treningach chłopaków w Barcelonie . Rozmawialiśmy też o Alvaro i o tym czy wziąć go na Mistrzostwa Świata , no bo przecież Hiszpania już praktycznie może rezerwować bilety . Śmialiśmy się też z różnych spraw oraz wspomnieliśmy o Pucharze Konfederacji ..
-Ja będę chyba już iść , pewnie Piszczek się martwi . A zresztą miałam z nim porozmawiać .- powiedziałam po czym spojrzałam na Marc’a . Dobitne było to , że prosto w jego oczy . On odwzajemnił spojrzenie . Zaczął się niebezpiecznie zbliżać , a po chwili poczułam jak musnął moje usta . Nie wiem co mną kierowało , ale zaczęłam odwzajemniać pocałunki . 

______________
Przepraszam za skalę beznadziejności tego rozdziału . I za długość też...
Jeszcze rozdział 9 i 10 + epilog . Może jest krótki ale i tak zaczęłam pisać nowe opowiadanie . Pierwszy rozdział tamtego opowiadania pojawi się już po zakończeniu tego bloga , a może nawet wcześniej . Więc .. zapraszam :D 

2 komentarze:

  1. zapraszam na nn na http://realidad-variable.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  2. zapraszam na nowy rozdział http://amor-de-vacaciones.blogspot.com :))

    OdpowiedzUsuń