Gdy wróciliśmy , udałam się do pokoju . Mój telefon
zaczął dzwonić , a na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Shaki . Odebrałam .
-Halo ? – zaczęłam – Co tam ?
-Możemy porozmawiać ? – zapytała
-No dobrze .. To kiedy ?
-Choćby zaraz . Jestem u Gerarda .
-No dobrze – w końcu ciężarnej się nie odmawia !
Przebrałam się w luźną koszulkę i
spodenki po czym udałam się do domu Pique .
-Gdzie idziesz – Łukasz objął mnie w pasie i pocałował w policzek .
-Do Shakiry . Jest u Pique i chce ze mną porozmawiać .
-Okej – powiedział po czym ponownie mnie pocałował i udał się do salonu .
Wyszłam z domu i weszłam do Pique .
-No cześć – krzyknęłam – Jestem .
-Ooo – uśmiechnęła się . Jej brzuch był już lekko zaokrąglony , co doskonale
było widać w tej czarnej bokserce. No w końcu 4 miesiąc .
-Co się stało że chciałaś pogadać .
-Ale może najpierw się czegoś napijesz ? Chodź do salonu , usiądziesz i w ogóle
. – powiedziała i złapała mnie za rękę po czym usadziła w salonie . Zdziwiła
mnie ta cała sytuacja – Chciałam się o coś zapytać , ale obiecaj mi że będziesz
ze mną w 100 % szczera . Proszę!
-Dobrze .
-Czy .. ty i Piszczek .. to znaczy ty i Bartra .. No chciałam cię zapytać
dlaczego jesteś z Piszczkiem ? Nie .. nie kochasz Marc’a ? Przepraszam że cie o
to pytam , wiem że nie powinnam ale jesteś moją najlepsza przyjaciółką , prawie
że siostrą którą bardzo kocham .. I chce znać prawdę . Kochasz Bartrę ?
-Ja .. sama nie wiem . A Piszczek .. kocham go . Wręcz .. kocham ich obydwu ..
– opuściłam głowę i schowałam twarz w dłonie po czym poczułam spływające łzy –
Ale wiem , że Marc ma zobowiązanie do matki swojego dziecka .. Nic nigdy o niej
nie powiedział .. Nic o niej nie wiem . Ale przecież Alvaro .. –Shakira wzięła
głęboki oddech .
-Powiem Ci coś . Nie chciałam ci mówić , bo powinnam zostawić to Marc’owi ..
Ale nie mam wyboru . Jego dziewczyna .. a w zasadzie narzeczona .. zmarła .. W
wypadku . Byli ze sobą 6 lat , planowali nawet ślub zwłaszcza po tym gdy
urodził się Alvaro . Od tamtej pory Marc sam wychowuje Alvaro . Wyrzekał się
dziewczyn , nie miał żadnej po jej śmierci . Ale ja wiem , że on coś do ciebie
czuje . Zafascynowało go to jak polubiłaś Alvaro , jak on polubił ciebie . Raz
gdy siedział z Pique , powiedział że mu się podobasz . Był wtedy po kilku
piwach , ale to nie tłumaczy tego .. No wiesz . Po alkoholu jest się szczerym .
On cię kocha , ale Się do tego nie będzie chciał przyznać , ja to wiem . On
sądzi że jest przywiązany do Gai , że ona nie chciałaby żeby sobie kogoś
znalazł .
-Co nie zmienia faktu , że nawet jakbym się postarała . Powiedziała mu że go
kocham .. To on jak sama powiedziałaś nie chce zranić Gai . Shaki , ja
przepraszam . Może kiedyś dokończymy ta rozmowę , ale dzisiaj obiecałam Alvaro
że do niego przyjdę .. – cmoknęłam ją w policzek i wyszłam .
Udałam Siudo domu i powiadomiłam
Piszczka o moim wyjściu do Bartry .
-Ale .. Jak wrócisz to musimy porozmawiać . – powiedział .
-Dobrze .. – odparłam zdziwiona .
-Nie martw się – zaśmiał się – To nic strasznego – pocałował mnie .
-Okej – uśmiechnęłam się – To ja idę , pa – powiedziałam i udałam się w
kierunku domu Bartry Seniora i Bartry Juniora . Szłam podziwiając zachodzące
słońce nad Morzem Śródziemnym . W końcu doszłam do ich domu , zapukałam do drzwi
i otworzył mi Marc .
-O cześć – uśmiechnął się – Alvaro chodził i cały czas nie mógł się doczekać .
-Ally ! – mały rzucił się w moim kierunku i przytulił na co się zaśmiałam .
-Cześć cześć . – uśmiechnęłam się .
-To chodź , zrobię kawe .
Po około godzinie wygłupiania się i
zabawy z Alvaro usiadłam na polecenie Marc’a przy stole i wypiłam kawę . W tym
czasie Alvaro usnął . Po odniesieniu go do pokoju Marc usiadł obok mnie i
również zaczął pić kawę .
-Jak tam z Piszczkiem ? – zapytał .
-A .. dobrze . A co tam u ciebie ? Dawno nie rozmawialiśmy . – uśmiechnęłam się
.
-A wiesz .. treningi i te sprawy . Musiałem zapisać Alvaro do przedszkola i
takie tam .. Dostałem powołanie do kadry na eliminacje do Mistrzostw .
-To super ! Zasłużyłeś – zaśmiałam się – W końcu tyle na to pracowałeś i
przyszedł efekt .
-Dzięki – uśmiechnął się – Ale nie wiem czy aż tyle pracowałem żeby nie grzać
ławy .
-Oj przestań ! Zagrasz .
-Się zobaczy .
-Oj tam . Mam bilet na ten mecz . Będę Ci dopingować .
-Dobra – zaśmiał się .
Siedzieliśmy tak kilka minut , była 22
więc było jeszcze dość jasno .
Rozmawialiśmy głównie o jego powołaniu i treningach chłopaków w Barcelonie .
Rozmawialiśmy też o Alvaro i o tym czy wziąć go na Mistrzostwa Świata , no bo
przecież Hiszpania już praktycznie może rezerwować bilety . Śmialiśmy się też z
różnych spraw oraz wspomnieliśmy o Pucharze Konfederacji ..
-Ja będę chyba już iść , pewnie Piszczek się martwi . A zresztą miałam z nim
porozmawiać .- powiedziałam po czym spojrzałam na Marc’a . Dobitne było to , że
prosto w jego oczy . On odwzajemnił spojrzenie . Zaczął się niebezpiecznie
zbliżać , a po chwili poczułam jak musnął moje usta . Nie wiem co mną kierowało
, ale zaczęłam odwzajemniać pocałunki .
______________
Przepraszam za skalę beznadziejności tego rozdziału . I za długość też...
Jeszcze rozdział 9 i 10 + epilog . Może jest krótki ale i tak zaczęłam pisać nowe opowiadanie . Pierwszy rozdział tamtego opowiadania pojawi się już po zakończeniu tego bloga , a może nawet wcześniej . Więc .. zapraszam :D
zapraszam na nn na http://realidad-variable.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńzapraszam na nowy rozdział http://amor-de-vacaciones.blogspot.com :))
OdpowiedzUsuń