-Nie , przepraszam –wstałam – Naprawdę ..
przepraszam – powiedziałam ze łzami w oczach po czym wybiegłam z domu .
-Ally ! Poczekaj – krzyknął za mną . Nie posłuchałam go tylko biegłam dalej ile
sił w nogach . Po chwili byłam już w domu . Miałam tylko nadzieję że Łukasz nie
zauważy że płakałam .
-Jestem już – powiedziałam – No to o czym chciałeś porozmawiać ?
-Bo .. Muszę polecieć do Dortmundu załatwić sprawy klubowe i w ogóle sprawy
dotyczące mojej pauzy . Może chcesz lecieć ze mną ? – przytulił mnie .
-Wiesz co .. raczej tu zostanę . A kiedy lecisz ?
-Jutro – zaśmiał się .
-A o której ?
-O 9 . Odprowadzisz mnie na lotnisko ?
-Oczywiście – uśmiechnęłam się . – Idę spać . – powiedziałam i udałam się do
sypialni .
*Następnego Dnia*
Łukasz musiał stawić się na lotnisku 2
godziny przed odlotem , więc wstałam o 6 , ubrałam się i udałam się z nim na
lotnisko . Siedzieliśmy na hali i czekaliśmy w kolejce . Gdy nadeszła kolej
Łukasza , pożegnałam się z nim .
-No to do zobaczenia – pocałowałam go – A kiedy wracasz ? – uśmiechnęłam się i
przytuliłam go .
-Nie wiem jeszcze .. Ale prawdopodobnie za 3 dni . – pocałował mnie w czoło –
No to ja już lecę – powiedział i wręczył kobiecie w kasie bilet po czym
pocałował mnie po raz ostatni .
Własnie , po raz ostatni .
Cały czas myślałam o Marc’u . O tym jak mnie wczoraj pocałował .. Gdy się
całowaliśmy nie czułam tego co czułam przy Piszczku czy Davidzie . Czułam o
wiele więcej .
Bałam się tego , że będę musiała stanąć
z nim twarzą w twarz , spojrzeć mu w oczy .
**Marc-dzień wcześniej**
Co ja zrobiłem ? Przecież ona jest z
Piszczkiem !
Tylko jeszcze gorzej wszystko popsułem . Teraz pewnie nie będzie chciała ze mną
rozmawiać .. Podoba mi się . Kocham ją .. Ale co ja gadam . Przecież obiecałem
sobie że nigdy nikt nie zastąpi mi Gai .. nawet Ally .
Położyłem się spać .
…
Byłem na jakiejś łące , pełnej
mleczy Na niebie widniało słońce .
Rozglądałem się dookoła , lecz nic nie zobaczyłem . W pewnym momencie przede
mną pojawił się słup światła rozciągający się z nieba .
Ujrzałem ją .
-Gaia ? – zacząłem .
-Marc .. Chciałam Ci coś powiedzieć . A raczej zapytać . Czujesz coś do Ally ?
-Ja .. nie .. tak . – spuściłem głowę .
-To nie zajmuj się mną . Mnie już nie ma . Ale pamiętaj . nie możesz tego
wiecznie rozpamiętywać . Zajmij się Alvaro .. i Ally . Chce żebyś był
szczęśliwy , a wiem że z nią będziesz najszczęśliwszy na świecie .
-Ale ona .. jest z Piszczkiem … Nie mam przecież żadnych szans ..
-Masz .. Wystarczy że o nią zawalczysz . Ona też cię kocha . Wyznaj jej to
wszystko . Idź rano do niej i jej to powiedz . Jego nie będzie .. On leci do
Dortmundu na 3 dni . Zrób to zanim będzie za późno .. Ja wiem że on chce się
jej oświadczyć . – powiedziała po czym się obudziłem .
Byłem cały spocony , spojrzałem na
zegarek na którym widniała godzina 9:30 . Przy moim łóżku stał Alvaro .
-Tato – powiedział – Mogę iść do Thiago* ?
-O..czywiście . Tylko zadzwonie i się zapytam czy możesz – wstałem z łóżka i
powędrowałem do kuchni . Zdecydowałem . Powiem jej wszystko . Powiem jej że ją
kocham .. W końcu nie mogę patrzeć jak ona będzie brała ślub z Piszczkiem a ja
nie będę mógł nic zrobić .
Przebrałem się i odprowadziłem Alvaro do
Muneisów a sam udałem się do Ally . Zapukałem do drzwi z kwiatami . Po chwili
otworzyła i spojrzała na mnie pytająco .
-Przepraszam – powiedziałem i wręczyłem jej kwiaty – Na prawdę.. przepraszam .
Ale ja .. kocham cię . Zdałem sobie sprawę z tego że cholernie cię kocham , nie
mogę bez ciebie żyć , rozumiesz ? – złapałem ją za nadgarstki i spojrzałem jej
prosto w oczy . W jej oczach pojawiły się łzy .Nic nie mówiła . Przejechałem
kciukiem po jej policzkach i wytarłem łzy .
-A ty myślisz , że ja ciebie nie kocham ? – powiedziała łamiącym głosem –
Kocham Ciebie , ale kocham też Łukasza. Nie wiem co się ze mną dzieje , nie
potrafię tego wyjaśnić . Ale jednocześnie .. wiem że . Gdy mnie pocałowałeś ..
czułam znacznie więcej niż przy pocałunkach Łukasza .. Ale . To głupie .
Przepraszam – powiedziała i weszła do domu . Podszedłem do niej i przytuliłem .
-To ja cię przepraszam , ty nie masz za to . Po prostu od tak wszedłem w twój
związek z Łukaszem .
**Ally**
-Wiem wszystko o Gai .. – nie wiem dlaczego , ale to powiedziałam . Czekałam
tylko na to co powie ..
-Ale .. właśnie niedawno ktoś mi uświadomił że nie powinienem rozpatrywać przeszłości
, tylko dbać o swoją przyszłość z kimś kogo kocham , a tym kimś jesteś właśnie
ty ! – powiedział i spojrzał na mnie . Podeszłam bliżej niego i go pocałowałam
. Może i będę tego żałować .. Ale nie chce tracić tego co naprawdę kocham .. A
tym kimś jest właśnie on : Marc Bartra .
Dokładnie jakieś dwa miesiące temu go
poznałam . Może to za szybko ? Znowu .. za szybko . Dwa miesiące temu nie
znałam tu nikogo .. Ale poznałam . I dzięki temu wyjazdowi poznałam prawdziwą
miłość , przyjaźń . Nie wiem co robiłabym w Polsce bez Marc’a , Gerarda ,
Shakiry , Cesc’a i oczywiście Torresa , który jednokrotnie doprowadził mnie do
łez i bólu brzucha , ale ze śmiechu . Shakira prowadziła ze mną zawsze te
,,poważne’’ rozmowy . A ja dodałam jej odwagi przy wyznaniu Pique że jest w
ciąży . A Gerard .. jest najlepszym przyjacielem jakiego mogłam sobie wymarzyć
.
-Kocham Cię – powiedział i zaczął ponownie całować . Nim się zorientowałam
leżeliśmy na łóżku bez ubrań .
*2 godziny później*
Wstałam z łóżka i się ubrałam . Spojrzałam
na śpiącego Marc’a i uśmiechnęłam się .
Tylko teraz pozostało mi jedno mega ważne pytanie : jak powiedzieć o tym
Łukaszowi ?
Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor . Zaczęłam przeglądać kanały i
trafiłam na kanał informacyjny .
-O godzinie 10:30 samolot lecący z Barcelony do Dortmundu , zapalił się
podchodząc do awaryjnego lądowania w Monachium . Powodem awaryjnego lądowania
były złe warunki atmosferyczne , a mianowicie rozszalała się burza. Samolotem
linii Air Europa przewoził 95 osób i 6 członków załogi , prawdopodobnie nikt
nie przeżył . Samolotem również prawdopodobnie leciał Łukasz Piszczek – piłkarz
Reprezentacji Polski oraz Borussi Dortmund .
______________
Przed przed ostatni :D
Beznadziejny . Wiem .
Dziennikarstwo .. :D Chyba dobrze wybrałam :D
piątek, 19 lipca 2013
piątek, 12 lipca 2013
Capítulo Ocho
Gdy wróciliśmy , udałam się do pokoju . Mój telefon
zaczął dzwonić , a na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Shaki . Odebrałam .
-Halo ? – zaczęłam – Co tam ?
-Możemy porozmawiać ? – zapytała
-No dobrze .. To kiedy ?
-Choćby zaraz . Jestem u Gerarda .
-No dobrze – w końcu ciężarnej się nie odmawia !
Przebrałam się w luźną koszulkę i spodenki po czym udałam się do domu Pique .
-Gdzie idziesz – Łukasz objął mnie w pasie i pocałował w policzek .
-Do Shakiry . Jest u Pique i chce ze mną porozmawiać .
-Okej – powiedział po czym ponownie mnie pocałował i udał się do salonu .
Wyszłam z domu i weszłam do Pique .
-No cześć – krzyknęłam – Jestem .
-Ooo – uśmiechnęła się . Jej brzuch był już lekko zaokrąglony , co doskonale było widać w tej czarnej bokserce. No w końcu 4 miesiąc .
-Co się stało że chciałaś pogadać .
-Ale może najpierw się czegoś napijesz ? Chodź do salonu , usiądziesz i w ogóle . – powiedziała i złapała mnie za rękę po czym usadziła w salonie . Zdziwiła mnie ta cała sytuacja – Chciałam się o coś zapytać , ale obiecaj mi że będziesz ze mną w 100 % szczera . Proszę!
-Dobrze .
-Czy .. ty i Piszczek .. to znaczy ty i Bartra .. No chciałam cię zapytać dlaczego jesteś z Piszczkiem ? Nie .. nie kochasz Marc’a ? Przepraszam że cie o to pytam , wiem że nie powinnam ale jesteś moją najlepsza przyjaciółką , prawie że siostrą którą bardzo kocham .. I chce znać prawdę . Kochasz Bartrę ?
-Ja .. sama nie wiem . A Piszczek .. kocham go . Wręcz .. kocham ich obydwu .. – opuściłam głowę i schowałam twarz w dłonie po czym poczułam spływające łzy – Ale wiem , że Marc ma zobowiązanie do matki swojego dziecka .. Nic nigdy o niej nie powiedział .. Nic o niej nie wiem . Ale przecież Alvaro .. –Shakira wzięła głęboki oddech .
-Powiem Ci coś . Nie chciałam ci mówić , bo powinnam zostawić to Marc’owi .. Ale nie mam wyboru . Jego dziewczyna .. a w zasadzie narzeczona .. zmarła .. W wypadku . Byli ze sobą 6 lat , planowali nawet ślub zwłaszcza po tym gdy urodził się Alvaro . Od tamtej pory Marc sam wychowuje Alvaro . Wyrzekał się dziewczyn , nie miał żadnej po jej śmierci . Ale ja wiem , że on coś do ciebie czuje . Zafascynowało go to jak polubiłaś Alvaro , jak on polubił ciebie . Raz gdy siedział z Pique , powiedział że mu się podobasz . Był wtedy po kilku piwach , ale to nie tłumaczy tego .. No wiesz . Po alkoholu jest się szczerym . On cię kocha , ale Się do tego nie będzie chciał przyznać , ja to wiem . On sądzi że jest przywiązany do Gai , że ona nie chciałaby żeby sobie kogoś znalazł .
-Co nie zmienia faktu , że nawet jakbym się postarała . Powiedziała mu że go kocham .. To on jak sama powiedziałaś nie chce zranić Gai . Shaki , ja przepraszam . Może kiedyś dokończymy ta rozmowę , ale dzisiaj obiecałam Alvaro że do niego przyjdę .. – cmoknęłam ją w policzek i wyszłam .
Udałam Siudo domu i powiadomiłam Piszczka o moim wyjściu do Bartry .
-Ale .. Jak wrócisz to musimy porozmawiać . – powiedział .
-Dobrze .. – odparłam zdziwiona .
-Nie martw się – zaśmiał się – To nic strasznego – pocałował mnie .
-Okej – uśmiechnęłam się – To ja idę , pa – powiedziałam i udałam się w kierunku domu Bartry Seniora i Bartry Juniora . Szłam podziwiając zachodzące słońce nad Morzem Śródziemnym . W końcu doszłam do ich domu , zapukałam do drzwi i otworzył mi Marc .
-O cześć – uśmiechnął się – Alvaro chodził i cały czas nie mógł się doczekać .
-Ally ! – mały rzucił się w moim kierunku i przytulił na co się zaśmiałam .
-Cześć cześć . – uśmiechnęłam się .
-To chodź , zrobię kawe .
Po około godzinie wygłupiania się i zabawy z Alvaro usiadłam na polecenie Marc’a przy stole i wypiłam kawę . W tym czasie Alvaro usnął . Po odniesieniu go do pokoju Marc usiadł obok mnie i również zaczął pić kawę .
-Jak tam z Piszczkiem ? – zapytał .
-A .. dobrze . A co tam u ciebie ? Dawno nie rozmawialiśmy . – uśmiechnęłam się .
-A wiesz .. treningi i te sprawy . Musiałem zapisać Alvaro do przedszkola i takie tam .. Dostałem powołanie do kadry na eliminacje do Mistrzostw .
-To super ! Zasłużyłeś – zaśmiałam się – W końcu tyle na to pracowałeś i przyszedł efekt .
-Dzięki – uśmiechnął się – Ale nie wiem czy aż tyle pracowałem żeby nie grzać ławy .
-Oj przestań ! Zagrasz .
-Się zobaczy .
-Oj tam . Mam bilet na ten mecz . Będę Ci dopingować .
-Dobra – zaśmiał się .
Siedzieliśmy tak kilka minut , była 22 więc było jeszcze dość jasno .
Rozmawialiśmy głównie o jego powołaniu i treningach chłopaków w Barcelonie . Rozmawialiśmy też o Alvaro i o tym czy wziąć go na Mistrzostwa Świata , no bo przecież Hiszpania już praktycznie może rezerwować bilety . Śmialiśmy się też z różnych spraw oraz wspomnieliśmy o Pucharze Konfederacji ..
-Ja będę chyba już iść , pewnie Piszczek się martwi . A zresztą miałam z nim porozmawiać .- powiedziałam po czym spojrzałam na Marc’a . Dobitne było to , że prosto w jego oczy . On odwzajemnił spojrzenie . Zaczął się niebezpiecznie zbliżać , a po chwili poczułam jak musnął moje usta . Nie wiem co mną kierowało , ale zaczęłam odwzajemniać pocałunki .
______________
Przepraszam za skalę beznadziejności tego rozdziału . I za długość też...
Jeszcze rozdział 9 i 10 + epilog . Może jest krótki ale i tak zaczęłam pisać nowe opowiadanie . Pierwszy rozdział tamtego opowiadania pojawi się już po zakończeniu tego bloga , a może nawet wcześniej . Więc .. zapraszam :D
-Halo ? – zaczęłam – Co tam ?
-Możemy porozmawiać ? – zapytała
-No dobrze .. To kiedy ?
-Choćby zaraz . Jestem u Gerarda .
-No dobrze – w końcu ciężarnej się nie odmawia !
Przebrałam się w luźną koszulkę i spodenki po czym udałam się do domu Pique .
-Gdzie idziesz – Łukasz objął mnie w pasie i pocałował w policzek .
-Do Shakiry . Jest u Pique i chce ze mną porozmawiać .
-Okej – powiedział po czym ponownie mnie pocałował i udał się do salonu .
Wyszłam z domu i weszłam do Pique .
-No cześć – krzyknęłam – Jestem .
-Ooo – uśmiechnęła się . Jej brzuch był już lekko zaokrąglony , co doskonale było widać w tej czarnej bokserce. No w końcu 4 miesiąc .
-Co się stało że chciałaś pogadać .
-Ale może najpierw się czegoś napijesz ? Chodź do salonu , usiądziesz i w ogóle . – powiedziała i złapała mnie za rękę po czym usadziła w salonie . Zdziwiła mnie ta cała sytuacja – Chciałam się o coś zapytać , ale obiecaj mi że będziesz ze mną w 100 % szczera . Proszę!
-Dobrze .
-Czy .. ty i Piszczek .. to znaczy ty i Bartra .. No chciałam cię zapytać dlaczego jesteś z Piszczkiem ? Nie .. nie kochasz Marc’a ? Przepraszam że cie o to pytam , wiem że nie powinnam ale jesteś moją najlepsza przyjaciółką , prawie że siostrą którą bardzo kocham .. I chce znać prawdę . Kochasz Bartrę ?
-Ja .. sama nie wiem . A Piszczek .. kocham go . Wręcz .. kocham ich obydwu .. – opuściłam głowę i schowałam twarz w dłonie po czym poczułam spływające łzy – Ale wiem , że Marc ma zobowiązanie do matki swojego dziecka .. Nic nigdy o niej nie powiedział .. Nic o niej nie wiem . Ale przecież Alvaro .. –Shakira wzięła głęboki oddech .
-Powiem Ci coś . Nie chciałam ci mówić , bo powinnam zostawić to Marc’owi .. Ale nie mam wyboru . Jego dziewczyna .. a w zasadzie narzeczona .. zmarła .. W wypadku . Byli ze sobą 6 lat , planowali nawet ślub zwłaszcza po tym gdy urodził się Alvaro . Od tamtej pory Marc sam wychowuje Alvaro . Wyrzekał się dziewczyn , nie miał żadnej po jej śmierci . Ale ja wiem , że on coś do ciebie czuje . Zafascynowało go to jak polubiłaś Alvaro , jak on polubił ciebie . Raz gdy siedział z Pique , powiedział że mu się podobasz . Był wtedy po kilku piwach , ale to nie tłumaczy tego .. No wiesz . Po alkoholu jest się szczerym . On cię kocha , ale Się do tego nie będzie chciał przyznać , ja to wiem . On sądzi że jest przywiązany do Gai , że ona nie chciałaby żeby sobie kogoś znalazł .
-Co nie zmienia faktu , że nawet jakbym się postarała . Powiedziała mu że go kocham .. To on jak sama powiedziałaś nie chce zranić Gai . Shaki , ja przepraszam . Może kiedyś dokończymy ta rozmowę , ale dzisiaj obiecałam Alvaro że do niego przyjdę .. – cmoknęłam ją w policzek i wyszłam .
Udałam Siudo domu i powiadomiłam Piszczka o moim wyjściu do Bartry .
-Ale .. Jak wrócisz to musimy porozmawiać . – powiedział .
-Dobrze .. – odparłam zdziwiona .
-Nie martw się – zaśmiał się – To nic strasznego – pocałował mnie .
-Okej – uśmiechnęłam się – To ja idę , pa – powiedziałam i udałam się w kierunku domu Bartry Seniora i Bartry Juniora . Szłam podziwiając zachodzące słońce nad Morzem Śródziemnym . W końcu doszłam do ich domu , zapukałam do drzwi i otworzył mi Marc .
-O cześć – uśmiechnął się – Alvaro chodził i cały czas nie mógł się doczekać .
-Ally ! – mały rzucił się w moim kierunku i przytulił na co się zaśmiałam .
-Cześć cześć . – uśmiechnęłam się .
-To chodź , zrobię kawe .
Po około godzinie wygłupiania się i zabawy z Alvaro usiadłam na polecenie Marc’a przy stole i wypiłam kawę . W tym czasie Alvaro usnął . Po odniesieniu go do pokoju Marc usiadł obok mnie i również zaczął pić kawę .
-Jak tam z Piszczkiem ? – zapytał .
-A .. dobrze . A co tam u ciebie ? Dawno nie rozmawialiśmy . – uśmiechnęłam się .
-A wiesz .. treningi i te sprawy . Musiałem zapisać Alvaro do przedszkola i takie tam .. Dostałem powołanie do kadry na eliminacje do Mistrzostw .
-To super ! Zasłużyłeś – zaśmiałam się – W końcu tyle na to pracowałeś i przyszedł efekt .
-Dzięki – uśmiechnął się – Ale nie wiem czy aż tyle pracowałem żeby nie grzać ławy .
-Oj przestań ! Zagrasz .
-Się zobaczy .
-Oj tam . Mam bilet na ten mecz . Będę Ci dopingować .
-Dobra – zaśmiał się .
Siedzieliśmy tak kilka minut , była 22 więc było jeszcze dość jasno .
Rozmawialiśmy głównie o jego powołaniu i treningach chłopaków w Barcelonie . Rozmawialiśmy też o Alvaro i o tym czy wziąć go na Mistrzostwa Świata , no bo przecież Hiszpania już praktycznie może rezerwować bilety . Śmialiśmy się też z różnych spraw oraz wspomnieliśmy o Pucharze Konfederacji ..
-Ja będę chyba już iść , pewnie Piszczek się martwi . A zresztą miałam z nim porozmawiać .- powiedziałam po czym spojrzałam na Marc’a . Dobitne było to , że prosto w jego oczy . On odwzajemnił spojrzenie . Zaczął się niebezpiecznie zbliżać , a po chwili poczułam jak musnął moje usta . Nie wiem co mną kierowało , ale zaczęłam odwzajemniać pocałunki .
______________
Przepraszam za skalę beznadziejności tego rozdziału . I za długość też...
Jeszcze rozdział 9 i 10 + epilog . Może jest krótki ale i tak zaczęłam pisać nowe opowiadanie . Pierwszy rozdział tamtego opowiadania pojawi się już po zakończeniu tego bloga , a może nawet wcześniej . Więc .. zapraszam :D
czwartek, 4 lipca 2013
Capítulo Siete
Czasami
są takie dni , podczas których zastanawiamy się nad sensem naszego życia .
Takie dni mam od jakiś kilku dobrych lat. Nie potrafię prowadzić normalnego
życia , nie potrafię też odejść . No ale w końcu .. z miłości leczy tylko
śmierć .
Usłyszałam dzwonek do drzwi . Szybko zbiegłam po schodach i otworzyłam drzwi .
-Trzymasz się ? – moich drzwiach nie pojawił się nikt inny , jak sam Van Persie . Nic nie powiedziałam tylko spojrzałam na niego i mocno uściskałam . – No hej mała . – zaśmiał się . – Mogę tu .. na dzień ? Z kolegą.
-Oczywiście . A z… ?
-Z Piszczkiem . – podrapał się po głowie i wyjął z kieszeni iphone’a . – Wiesz , byłem z nim w Anglii , żeby jakoś go przyzwyczaić do tego klimatu – zaczął – Ale wiesz .. musieliśmy przyjechać . Łukasz też się przyjaźnił z … Davidem .
-Nie ma sprawy . A gdzie on jest ?
-Ma dojechać , musiał zadzwonić do Błas… do Kuby . – powiedział po czym udaliśmy się do salonu . Zagrzałam wodę na jakąś kawę i przygotowałam dla nich 2 łóżka. Oczywiście nie obeszło się bez pomocy Robina .
Jakieś pół godziny później dołączył do nas Łukasz . Siedzieliśmy w salonie i rozmawialiśmy o różnych sprawach .. Między innymi o Lidze Mistrzów i operacji Łukasza . Dziękuję , wszystko tylko nie temat o pogrzebie , bo na samo to słowo do moich oczu masowo napływają łzy .
Czy nade mną wisi jakaś klątwa ? Zawsze wszystko musi się w jakiś sposób posypać .
W pewnym momencie usłyszałam dzwoniący telefon . Poderwałam się z kanapy i udałam się w jego kierunku .
-Halo – zaczęłam .
-Cześć – usłyszałam głos Marc’a – Chciałem zadzwonić , i zapytać się czy wszystko u ciebie dobrze .
-Tak tak . U mnie wszystko dobrze
-A no i Alvaro cię pozdrawia – zaśmiał się – Wiesz , spać mi nie da iść jak nie zadzwonię . – powiedział po czym mimowolnie się uśmiechnęłam .
-To ty też go pozdrów ! I ucałuj oczywiście .
-Dobrze . A teraz życzę ci miłych snów , bo jest dokładnie 19 .. No i pewnie jesteś zmęczona . Więc dobranoc – zaśmiał się po raz kolejny .
-No , dobranoc – odwzajemniłam .
-Ktoo ? – usłyszałam z salonu .
-A Marc . – odłożyłam telefon na miejsce po czym wróciłam do salonu . Oczy obydwu były zwrócone na mnie – Bartra.
-Aaa – powiedzieli obydwaj . - Nie było cię na pog…-zaczął Robin . Nie no , proszę was .
-Wiecie co , ja idę chyba spać – powiedziałam po czym wstałam - Wiesz gdzie macie spać . – kiwnął głową po czym udałam się do pokoju i skoczyłam na łóżko , wtuliłam się w poduszkę i zaczęłam płakać .
Tak po prostu .
Z bezsilności .
*Następnego Dnia*
Wstałam , przetarłam oczy napuchnięte od płaczu i spojrzałam na zegarek – 5:20 . Próbowałam zasnąć , lecz nic z tego . Wstałam i usiadłam przy kartonie z książkami i zeszytami , którego nadal nie rozpakowałam . Zaczęłam wyciągać Książki i przyglądałam się każdej . ,,Romeo i Julia’’ , kilka lektur z liceum , Saga Zmierzch i różowy zeszyt , z różnymi rysunkami . Wyciągnęłam go i przyjrzałam mu się uważnie . Zaczęłam przeglądać strony i czytać .
,,26 Czerwca 2012
Drogi Pamiętniku .
Jutro wyjeżdżamy do Manchesteru . Chłopacy założyli się że uda im się wejść na Old Trafford bez wejściówek . Ale coś wątpimy w powodzenie tej ,,operacji’’ .
…
,,1 Lipca 2012
Drogi Pamiętniku .
Wczoraj wszyscy byliśmy na derbach Manchesteru . Wszystko zapowiadało się wspaniale , lecz jak zawsze musiało coś się popsuć . Przy rozdawaniu autografów , poczułam jak moje serce kołacze , robi mi się gorąco i tracę czucie w nogach oraz coraz ciężej mi oddychać . Zemdlałam . Obudziłam się w szpitalu , a na korytarzu stał nasz wychowawca z .. Davidem ? Tym Davidem De Gea !
Nie wierzę . ‘’
…
,,22 sierpnia 2012
Drogi pamiętniku , dawno tu nie zaglądałam . Ale w moim życiu strasznie dużo się działo .. Po moim omdleniu spędziłam w szpitalu z Manchesterze jeszcze jakiś tydzień . Codziennie przychodził do mnie David . Zaprzyjaźniliśmy się .
A dzisiaj ?
Właśnie lecę do niego . Ma mi coś ważnego do powiedzenia , nie na telefon . ‘’
…
,,24 sierpnia 2012
Drogi Pamiętniku .
Nie uwierzysz ! David wyznał mi miłość . ‘’
Z moich oczu znowu popłynęły łzy . Na samą myśl o tamtym dniu .. Tym dniu w którym David tak strasznie się jąkał mówiąc mi te 2 słowa . Ja tylko się zaśmiałam i nic nie mówiąc pocałowałam go .
,,Może to za szybko ? ‘’ Pomyślałam .
Chwyciłam długopis i otworzyłam na pustej stronie . Zaczęłam pisać .
,,Drogi Pamiętniku .
Nie wiem jaki dzisiaj dzień , nie wiem nic . Wiem tylko to , że dziwnie mi żyć , tak bez niego . Bez Davida . Zmarł .
Ale może zacznę .. od początku . Przeprowadziłam się do Hiszpanii – do Barcelony . Poznałam tu wielu ludzi .. Jak np. Gerarda , Marc’a , Alvaro .. Shakirę . Cesc’a , Nando . Dużo osób , którzy są dla mnie teraz jedyną podporą . Potem znów spotkałam Davida .. Nie chciałam z nim rozmawiać . Ale gdybym wiedziała , że kilka tygodni później już nigdy z nim nie porozmawiam .. Postąpiłabym inaczej .
A może wtedy by w ogóle nie umarł ?’’
Usłyszałam dzwonek do drzwi . Szybko zbiegłam po schodach i otworzyłam drzwi .
-Trzymasz się ? – moich drzwiach nie pojawił się nikt inny , jak sam Van Persie . Nic nie powiedziałam tylko spojrzałam na niego i mocno uściskałam . – No hej mała . – zaśmiał się . – Mogę tu .. na dzień ? Z kolegą.
-Oczywiście . A z… ?
-Z Piszczkiem . – podrapał się po głowie i wyjął z kieszeni iphone’a . – Wiesz , byłem z nim w Anglii , żeby jakoś go przyzwyczaić do tego klimatu – zaczął – Ale wiesz .. musieliśmy przyjechać . Łukasz też się przyjaźnił z … Davidem .
-Nie ma sprawy . A gdzie on jest ?
-Ma dojechać , musiał zadzwonić do Błas… do Kuby . – powiedział po czym udaliśmy się do salonu . Zagrzałam wodę na jakąś kawę i przygotowałam dla nich 2 łóżka. Oczywiście nie obeszło się bez pomocy Robina .
Jakieś pół godziny później dołączył do nas Łukasz . Siedzieliśmy w salonie i rozmawialiśmy o różnych sprawach .. Między innymi o Lidze Mistrzów i operacji Łukasza . Dziękuję , wszystko tylko nie temat o pogrzebie , bo na samo to słowo do moich oczu masowo napływają łzy .
Czy nade mną wisi jakaś klątwa ? Zawsze wszystko musi się w jakiś sposób posypać .
W pewnym momencie usłyszałam dzwoniący telefon . Poderwałam się z kanapy i udałam się w jego kierunku .
-Halo – zaczęłam .
-Cześć – usłyszałam głos Marc’a – Chciałem zadzwonić , i zapytać się czy wszystko u ciebie dobrze .
-Tak tak . U mnie wszystko dobrze
-A no i Alvaro cię pozdrawia – zaśmiał się – Wiesz , spać mi nie da iść jak nie zadzwonię . – powiedział po czym mimowolnie się uśmiechnęłam .
-To ty też go pozdrów ! I ucałuj oczywiście .
-Dobrze . A teraz życzę ci miłych snów , bo jest dokładnie 19 .. No i pewnie jesteś zmęczona . Więc dobranoc – zaśmiał się po raz kolejny .
-No , dobranoc – odwzajemniłam .
-Ktoo ? – usłyszałam z salonu .
-A Marc . – odłożyłam telefon na miejsce po czym wróciłam do salonu . Oczy obydwu były zwrócone na mnie – Bartra.
-Aaa – powiedzieli obydwaj . - Nie było cię na pog…-zaczął Robin . Nie no , proszę was .
-Wiecie co , ja idę chyba spać – powiedziałam po czym wstałam - Wiesz gdzie macie spać . – kiwnął głową po czym udałam się do pokoju i skoczyłam na łóżko , wtuliłam się w poduszkę i zaczęłam płakać .
Tak po prostu .
Z bezsilności .
*Następnego Dnia*
Wstałam , przetarłam oczy napuchnięte od płaczu i spojrzałam na zegarek – 5:20 . Próbowałam zasnąć , lecz nic z tego . Wstałam i usiadłam przy kartonie z książkami i zeszytami , którego nadal nie rozpakowałam . Zaczęłam wyciągać Książki i przyglądałam się każdej . ,,Romeo i Julia’’ , kilka lektur z liceum , Saga Zmierzch i różowy zeszyt , z różnymi rysunkami . Wyciągnęłam go i przyjrzałam mu się uważnie . Zaczęłam przeglądać strony i czytać .
,,26 Czerwca 2012
Drogi Pamiętniku .
Jutro wyjeżdżamy do Manchesteru . Chłopacy założyli się że uda im się wejść na Old Trafford bez wejściówek . Ale coś wątpimy w powodzenie tej ,,operacji’’ .
…
,,1 Lipca 2012
Drogi Pamiętniku .
Wczoraj wszyscy byliśmy na derbach Manchesteru . Wszystko zapowiadało się wspaniale , lecz jak zawsze musiało coś się popsuć . Przy rozdawaniu autografów , poczułam jak moje serce kołacze , robi mi się gorąco i tracę czucie w nogach oraz coraz ciężej mi oddychać . Zemdlałam . Obudziłam się w szpitalu , a na korytarzu stał nasz wychowawca z .. Davidem ? Tym Davidem De Gea !
Nie wierzę . ‘’
…
,,22 sierpnia 2012
Drogi pamiętniku , dawno tu nie zaglądałam . Ale w moim życiu strasznie dużo się działo .. Po moim omdleniu spędziłam w szpitalu z Manchesterze jeszcze jakiś tydzień . Codziennie przychodził do mnie David . Zaprzyjaźniliśmy się .
A dzisiaj ?
Właśnie lecę do niego . Ma mi coś ważnego do powiedzenia , nie na telefon . ‘’
…
,,24 sierpnia 2012
Drogi Pamiętniku .
Nie uwierzysz ! David wyznał mi miłość . ‘’
Z moich oczu znowu popłynęły łzy . Na samą myśl o tamtym dniu .. Tym dniu w którym David tak strasznie się jąkał mówiąc mi te 2 słowa . Ja tylko się zaśmiałam i nic nie mówiąc pocałowałam go .
,,Może to za szybko ? ‘’ Pomyślałam .
Chwyciłam długopis i otworzyłam na pustej stronie . Zaczęłam pisać .
,,Drogi Pamiętniku .
Nie wiem jaki dzisiaj dzień , nie wiem nic . Wiem tylko to , że dziwnie mi żyć , tak bez niego . Bez Davida . Zmarł .
Ale może zacznę .. od początku . Przeprowadziłam się do Hiszpanii – do Barcelony . Poznałam tu wielu ludzi .. Jak np. Gerarda , Marc’a , Alvaro .. Shakirę . Cesc’a , Nando . Dużo osób , którzy są dla mnie teraz jedyną podporą . Potem znów spotkałam Davida .. Nie chciałam z nim rozmawiać . Ale gdybym wiedziała , że kilka tygodni później już nigdy z nim nie porozmawiam .. Postąpiłabym inaczej .
A może wtedy by w ogóle nie umarł ?’’
Miesiąc
później
-Czy uczynisz mi ten zaszczyt ? – zaśmiał się Piszczek podając mi rękę .
-Muszę ? – odwzajemniłam łapiąc jego dłoń .
-Taak !
-No doobra . – uśmiechnęłam się zamykając oczy . – Prowadź – pocałowałam go .
Przeszliśmy kilkadziesiąt metrów i w końcu ustaliśmy . W tle słychać było kumkanie żab i szelest spływającej wody .Odsłonił moje oczy , a ja ujrzałam przepiękny staw , a dookoła niego pełno kolorowych drzew .
-Tadaam ! – powiedział – Jak bardzo mnie kochasz ? – zaśmiał się .
-Bardzo – odpowiedziałam i mocno go przytuliłam , wciągnęłam zapach moich ulubionych perfum i czule pocałowałam Łukasza.
/\/\/\/\
Dla mnie jest to beznadziejny rozdział , ale jako iż czułam się zobowiązana <czyt. moje ,,sumienie (o ile takowe istnieje) chodziło .. ? za mną i taki głosik gadał : napisz i dodaj > . A no i powiem wam jedno - nie przyjeżdżajcie do Barcelony na wakacje !!! No ugotować się idzie :O WRACAM DO POLSKI I WRÓCE TU DOPIERO NA JESIEŃ :D Albo nie .. na Alaske .
No więc pozdrawiam i zostawiam was z tym badziewiem :D
-Czy uczynisz mi ten zaszczyt ? – zaśmiał się Piszczek podając mi rękę .
-Muszę ? – odwzajemniłam łapiąc jego dłoń .
-Taak !
-No doobra . – uśmiechnęłam się zamykając oczy . – Prowadź – pocałowałam go .
Przeszliśmy kilkadziesiąt metrów i w końcu ustaliśmy . W tle słychać było kumkanie żab i szelest spływającej wody .Odsłonił moje oczy , a ja ujrzałam przepiękny staw , a dookoła niego pełno kolorowych drzew .
-Tadaam ! – powiedział – Jak bardzo mnie kochasz ? – zaśmiał się .
-Bardzo – odpowiedziałam i mocno go przytuliłam , wciągnęłam zapach moich ulubionych perfum i czule pocałowałam Łukasza.
/\/\/\/\
Dla mnie jest to beznadziejny rozdział , ale jako iż czułam się zobowiązana <czyt. moje ,,sumienie (o ile takowe istnieje) chodziło .. ? za mną i taki głosik gadał : napisz i dodaj > . A no i powiem wam jedno - nie przyjeżdżajcie do Barcelony na wakacje !!! No ugotować się idzie :O WRACAM DO POLSKI I WRÓCE TU DOPIERO NA JESIEŃ :D Albo nie .. na Alaske .
No więc pozdrawiam i zostawiam was z tym badziewiem :D
Subskrybuj:
Posty (Atom)