sobota, 17 sierpnia 2013

Epílogo

,,Dziś zamknę oczy, policzę do dziesięciu
Pstryczek, nim otworzę je, życie nabierze sensu
Kolory tęczy znów chwycę bez trudu
Bo życie to największy ze wszystkich cudów''
Koniecznie proszę o przeczytanie notki pod rozdziałem ! :)
*2 miesiące po ślubie-marzec 2014*
-Pani Ally Bartra – Martez ? – zapytał lekarz stając przede mną .
-T..tak – powiedziałam niepewnie i wstałam idąc za nim do gabinetu .
-Mam dla pani świetną wiadomość ! – uśmiechnął się . – Jest pani w ciąży . 3 miesiąc , jeszcze nie wiemy jaka to płeć – powiedział po czym w moich oczach pojawiły się łzy – Coś się stało ?
-Nie .. nie . – uśmiechnęłam się – To wspaniale !
-Cieszę się że pani się cieszy . Proszę przyjść za dwa tygodnie z mężem na badanie USG .
-Oczywiście .. przyjdę .
  *3 godziny później*
       Siedziałam w kuchni czekając na Marc’a i jednocześnie robiąc herbatę dla Alvaro , bo biedak się rozchorował .
Jestem w ciąży ? Do tej pory sądziłam że to niemożliwe .. Były komplikacje i było to stwierdzone przez mojego lekarza jeszcze przed przyjazdem do Barcelony , i to dość długo przed nim .          
     Powiedziałam to wszystko Marc’owi . A teraz ooo .. Jestem w ciąży !
-Kochanie – krzyknął w drzwiach – Już jestem – podbiegł do mnie i mnie pocałował . Spojrzałam na niego . – Co się stało ? Płakałaś ?
-Ja .. Marc ja jestem w .. w ciaży – wydukałam i rozpłakałam się .. Sama nie wiem dlaczego
-Co ?! Ale przecież to wspaniale ! – zaczął skakać i cieszyć się – Dlaczego płaczesz ? Nie płacz ! – znowu mnie pocałował .
-Tato – powiedział zaspany Alvaro – Czemu krzyczysz i skaczesz ?- przetarł oczy .
-Będziesz miał siostrzyczkę! Albo braciszka !
*5 miesięcy później-Marc*
     Ally cały czas chodziła zdenerwowana . No ale w końcu , kobieta w ciąży . Ale mi to ani trochę nie przeszkadzało . Wręcz przeciwnie . Cały czas też twierdzi ,że zbrzydła .. No ja się pytam jakim cudem ona zbrzydła ? Dla mnie z miesiąca na miesiąc , od samego poznania robiła się coraz piękniejsza . Już nie wróciła do blondu , chociaż miała taki zamiar . Ale uznała ze jednak już się przyzwyczaiła do bycia brunetką .
   A ten brzuszek , z moim skarbem w środku przyprawiał mnie o dumę . Dumę , że w końcu będę miał córkę . Postanowiliśmy , że nazwiemy ją Maja .
No i czego więcej tu pragnąć ? Mam wspaniałą żonę , syna i niedługo córkę . Już za tydzień Ally ma termin porodu , więc wszyscy są w pełnej gotowości . Samochód zatankowany do pełna , plan z Gerardem ustalony . No już wręcz nie mogę się doczekać , aż będę mógł wziąć ją w swoje ramiona , przytulić .. Patrzeć jak dorasta , jak wkracza w buntowniczy wiek ..
-Marc ! - usłyszałem wołanie z salonu - Maaaaarc !
-Co się stało - podbiegłem do drzwi dzielących salon i sypialnię w której przed chwilą składałem łóżeczko . Ally miała pójść po młotek ..
-Rodzę debilu ! - krzyknęła . - To Twoja wina !
 *6 lat później*
      Siedziałam na stadionie i patrzyłam na Bartre ćwiczącego ze swoim synem , córką i całą drużyną . Uśmiech nie schodził mu z twarzy .
-Mamo ! – krzyknęła Maja – Patrz ! – kopnęła piłkę do brata a on z przewrotki zdobył bramkę . No tak .. Nawet w Mai Marc zaczepił miłość do tego sportu .. Ale co tu dużo gadać . Przecież ja też kocham piłkę nożną !
 Chwilę później wszyscy do mnie podbiegli . Marc powitał się ze mną czułym pocałunkiem a Maja rzuciła mi się na szyję .
-Koooooocham cie – powiedziała Maja i cmoknęła mnie w policzek .
-Ej ej ! – zaczął Marc – Mama jest moja !
-Ale moja też – powiedziała mała .
-A moja to już niby nie ? – wtrącił mój dorosły , dziesięcioletni mężczyzna .
-Skoro macie się kłócić , to powiem wam jedno – ja bardzo kocham was wszystkich z jednym małym wyjątkiem – spojrzałam na Marc’a , na to ona rzucił mi pytające spojrzenie – Więc wy wszyscy razem możecie też mnie kochać bez żadnych kłótni – zaśmiałam się i podeszłam do Marc’a przytulając go – Bo ciebie kocham nad życie – szepnęłam mu na co on uśmiechnął się w sposób od jakiego miękły mi nogi i znów pocałował .
  Mam życie jak w bajce .. Wspaniałe dzieci i jeszcze mój własny rycerz w stroju Barcelony z piłką i korkami pod pachą.

                                                                        KONIEC


/\/\/\/\/\

Wiem , krótki. Ogólnie wszystko było krótkie , ale pod koniec już nie miałam weny i bardzo ale to bardzo się cieszę że udało mi się to skończyć :O
A tymczasem .. Zapraszam ! :D Na nowe opowiadanie . Proszę o komentarze .. mam nadzieję że przypadnie wam do gustu .. 
http://i-need-you-love-and-time.blogspot.com/

I dziękuję wszystkim tym , którzy czytali to opowiadanie :)

środa, 7 sierpnia 2013

Capítulo Diez

   
,, Na losu kartach znów spiszemy strofy
Sumując nasze dokonania i głupoty ''
~Buka-Zamknij Oczy



   Zamurowało mnie . Wzięłam telefon i wybrałam numer Łukasza . Dzwoniłam raz – nic . drugi raz – nic . nie było nawet sygnału , tylko od razu ,,Tutaj .. Po usłyszeniu sygnału zostaw wiadomość’’ . Usiadłam i rozpłakałam się .
-Co się stało – do salonu wszedł Marc . – Ally ?
-Łukasz .. – rozpłakałam się jeszcze bardziej – On ..
-Co mu się stało ? – podszedł do mnie i mnie przytulił .
-On nie żyje – krzyknęłam
-Jak to .. nie żyje ? – spojrzał na mnie pytającą miną .
-Jego samolot .. Rozbił się ! Zapalił się ! Nikt nie przeżył !
-Ale jak to .. Może to zła informacja .. No przecież .. To na pewno nie prawda !
-To niemożliwe ! Samolot tej samej linii co leciał i jeszcze do Dortmundu …
-Ale on na pewno przeżył !
                 **2 dni później**
     To .. była taka prawda która ukuła mnie w serce . Ta jedna informacja .. I zdałam sobie sprawę że ..ciągnę za sobą jakiegoś pecha . Najpierw David a teraz .. Łukasz .
 Pojutrze ma być jego pogrzeb .. Chciał żeby pochowali go w Hiszpanii . Przy swojej zmarłej siostrze* .
   Co do Marc’a .. Tak kocham go . Ale nie wiem czy jestem na to gotowa .. Tak od razu po śmierci Łukasza .. I również .. nie chce żeby go spotkało to co Davida i Łukasza .. Bo to do cholery nie może być żaden pieprzony zbieg okoliczności ! Najpierw jacyś bandyci napadli na Davida a teraz ta katastrofa ..  
**Pogrzeb**
  Właśnie skończyła się Msza .. Poszłam na pogrzeb . Wiem , że nie chciałam patrzeć jak mojego .. byłego chłopaka chowają 2 metry pod ziemią .. Ale nie mogłam zostawić rodziny Łukasza w tym momencie .. Wtedy kiedy zdążyłam już ich poznać . Jest to wspaniała rodzina  .Jedna z najwspanialszych .. Nie mogłam ich zostawić .
Nadszedł ten moment ..
  Z głośników wydobyła się żałobna muzyka , a z moich oczu wypłynęła strumienie łez . Obok mnie stał Bartra . Bez żadnego słowa wtuliłam się w niego i zaczęłam płakać . Otulił mnie ramieniem i mocno przytulił .
-Nie płacz – oparł twarz o czubek mojej głowy . – Bo i ja będę płakał – powiedział i po chwili w jego oczach również pojawiły się łzy .
  Zakopali go .. Łukasza już nie ma .
Wszyscy płakali . Robert , Kuba , rodzina Łukasza i jego przyjaciele z kadry i klubu.. Ale czego  innego można spodziewać się po pogrzebie ?
  Na stypie , wszyscy mówili jaki był z niego wspaniały piłkarz .. Wspaniały syn i wspaniały przyjaciel . Miałam ochotę wyjść z Sali i nie słuchać już tego wszystkiego , co sprawiało jeszcze większy ból .
**4 miesiące później**
    Nadchodzą święta .. Zdaniem niektórych – najpiękniejszy czas w życiu . Moim zresztą .. też . Uwielbiam święta i ten nastrój jaki im towarzyszy . Zwłaszcza że w tym roku mam je spędzić z Alvaro i Marc’iem oraz jego rodziną .
Tak .. jestem z Bartrą od 3 miesięcy . Musiałam mieć trochę czasu na przemyślenie tego wszystkiego .. W tym samym czasie był ze mną i mnie wspierał .
 A Alvaro .. co tu dużo mówić . To najwspanialsze dziecko jakie kiedykolwiek spotkałam .
No więc . Wesołych Świąt !
*Sylwester*
  Razem z Marc’iem wybieramy się na sylwestra do Pique . Shakira jest w 7 miesiącu ciąży , więc jak to sam Gerard powiedział ,,Nie pozwolę na to żeby się przemęczała na jakiejś imprezie daleko od domu , ani nie zostawie jej samej w domu ‘’ . Więc wyszło na to że postanowił sam zrobić sylwestra .
     Była już 17 więc ubrałam się i razem z Bartrą udaliśmy się do Pique . Impreza już trwała w najlepsze , ale czego tu się spodziewać po moim sąsiedzie ?
 Gdy była 23:55 Pique zaczął latać i nalewać wszystkim szampana , aczkolwiek wcześniej ostrzegać ich że ma to zostać na 12 .
 Równo o 12 na niebie Barcelony zagościły fajerwerki . Największym zdziwieniem było to , że przede mną uklęknął Marc . Przez moją głowę przeszło wiele myśli . Nie wiem dlaczego , ale taka już jestem . No przecież .
-Ally , kocham cię najbardziej na świecie i chce żebyś dała szczęście mi i mojemu synowi .. Wyjdziesz za mnie ? – zapytał . Nie wiedziałam co powiedzieć .. Kompletnie mnie zatkało ! Nie spodziewałam się , że kiedyś doczekam takiej chwili . I to jeszcze z kimś takim jak on . Poczułam jak do moich oczu zaczynają napływać łzy , a dookoła słychać było tylko strzały . Tak jakby każdy oczekiwał mojej odpowiedzi .
-T .. tak ! – krzyknęłam a po chwili poczułam jak Marc unosi mnie i kręci wokół własnej osi . Złożył pocałunek na moich ustach , a dookoła słychać było brawa . Shakira podbiegła do mnie i zaczeła gratulować .
Piękniejszego 2014 nie mogłam sobie wyobrazić .
    Jednak .. cieszę się że to wszystko jakoś szczęśliwie się skończyło . W Polsce nigdy nie miałam spokojnego życia . Najpierw moja choroba , potem każdy patrzył na mnie i : ,, O ! To ona jest/była z tym Davidem!’’ . Gdy wyjechałam do Barcelony to wszystko się zmieniło .. Nikogo tu nie znałam ani nikt mnie tu nie znał . Ta przeprowadzka zmieniła całkowicie moje życie .. Na gorsze ? Może .. bo właśnie tu jest pochowany David i Łukasz .. Ale gdybym się tu nie przeprowadziła .. To nigdy nie spotkałabym Marc’a . I widywałabym go tylko w telewizji .. A tak mogę się do niego przytulić , pocałować i powiedzieć ,,Kocham’’ .
  Mam nadzieję że ze wzajemnością .